sobota, 6 grudnia 2014

O św. Mikołaju sprawującym władzę nad wilkami



Współcześnie wspomnienie świętego Mikołaja kojarzy się jednoznacznie z podarunkami i wzajemnym obdarowaniem się. Orawska tradycja ludowa przypisywała mu jednak inne miejsce w swojej kulturze, które z punktu widzenia współczesności wydaje się bardzo zaskakujące. Mało kto bowiem wie, że święty Mikołaj jest także patronem bydła domowego i pasterzy, a jego głównym zadaniem była ochrona stad przed wilkami.

Kult tego Świętego był na Orawie bardzo powszechny jeszcze na początku XX wieku. Jak pisze Urszula Janicka – Krzywda: „Wierzono, że w noc św. Mikołaja z dala od ludzkich siedzib schodzą się wszystkie wilki, by zdać świętemu sprawę ze wszystkich swoich uczynków. Ten karcił je, gdy były zbyt bezwzględne wobec mienia sierot, wdów, biedaków. Wskazywał też, czyje bydło, owce itp. wolno im w nadchodzącym roku pożerać. Jednak nie tylko po naganę i wysłuchanie poleceń przybywały drapieżniki. Także i one przedstawiały świętemu swoje skargi na ludzkie okrucieństwo, bezmyślność, chciwość.” (Janicka – Krzywda, 2011, s. 269 – 270).

Rola świętego Mikołaja była na tyle niebagatelna, że traktowano ten dzień nieco inaczej i unikano niektórych czynności, które mogły sprowadzić niepowodzenie. Wierzono na przykład, że szóstego grudnia nie należy motać wełny, aby wilk nie zamotał się między owce. Właściciele owiec i pasterze natomiast często pościli.
Obecnie wierzenia te, raz z niemal całą tradycją pasterską, zanikły, a dzień wspomnienia świętego Mikołaja obchodzi się radośnie obdarowując bliskich i znajomych prezentami.

 BIBLIOGRAFIA
Kultura ludowa Górali Orawskich; red. Urszula Janicka – Krzywda; wyd. Oficyna Wydawnicza „Wierchy” Kraków 2011;

poniedziałek, 24 listopada 2014

Ziemia nr 8 – 10/1931

Mało kto zdaje sobie sprawę z tego jak wiele napisano i wydano na temat Orawy poza nią. Pozycje te najczęściej nie są dobrze znane, a nawet wręcz ignorowane. Przez to też historycznie, etnograficznie i kulturoznawczo wciąż taplamy się w tych samych mitach powtarzanych z ogromnym uporem. Aby zmienić nieco swój stosunek do wielu tematów nie potrzeba wiele, wystarczy spojrzeć na nas jak spojrzeli inni – na przykład w Ziemi. Dwutygodniku Krajoznawczym Ilustrowanym.

Pierwszy numer Ziemi wyszedł 1 stycznia 1910 roku jako Ziemia. Tygodnik krajoznawczy ilustrowany. Z czasem dopiero stał się dwutygodnikiem, później także miesięcznikiem, a od roku 1965 wydawany był jako rocznik. Na swoich łamach poruszał wiele interesujących tematów dotyczących różnych regionów Polski przedstawianych z różnych punktów widzenia, choćby historycznego, kulturowego, językoznawczego czy etnograficznego.

To uznane niegdyś czasopismo, do wybuchu II wojny światowej, wydrukowało także całkiem sporo artykułów o Orawie, do których niestety dzisiaj mało kto już wraca. Co więcej, w 1931 roku wydało nawet cały numer poświęcony temu regionowi. Zebrano w nim artykuły znakomitych badaczy i znawców kultury ludowej oraz historyków, wśród których znaleźli się:
  • Marian Gotkiewicz (Na Orawie; Z Orawskich wspomnień geomorfologa),
  • Władysław Semkowicz (Kiedy i skąd przyszli Polacy na Orawę; Z dziejów zbójnictwa na Orawie),
  • Mieczysław Małecki (Kilka uwag o gwarze orawskiej),
  • Pius Jabłoński (Teksty Gwarowe z Orawy),
  • Józef Pieniążek (Sztuka i zabytki naszej Orawy),
  • Roman Zawiliński (Budownictwo orawskie),
  • Seweryn Udziela (Szopki w kościołach orawskich),
  • Tadeusz Cieślowski (Malarze polscy wobec zamków orawskich),
  • Jan Wiktor (O twórczości ludowej na Orawie),
  • Ferdynand Machay (Drogą małych poczynań. Krótkie dzieje mojego nawrócenia narodowego).
Mimo, iż numer został wydany ponad 70 lat temu, wcale nie uległ przedawnieniu. Oczywiście historia rzuciła nowe światło na niektóre przedstawione tam fakty, ale to wcale nie odejmuje mu ważności. Wydanie podejmuje bowiem bardzo wiele „nieprzegadanych” i ignorowanych do dzisiaj tematów, takich jak choćby szopki orawskie, którym odebrano nieco należne im miejsce w kulturze ludowej i pomijano w szerszych opracowaniach. Zresztą, ten numer Ziemi, wiele miejsca potwierdza różnym rodzajom twórczości ludowej. Wartość tych artykułów leży przede wszystkim w tym, że opisują je jeszcze w niemal czystej postaci, niewypaczonej staraniami wtłoczenia na Orawę obcych elementów, które później zostały potraktowane jak własne oraz w pełni „ludowe”, a co najgorsze przekazywane z pokolenia na pokolenie.

W numerze można odnaleźć także jeden z pierwszych artykułów opisujących gwarę orawską. Wcześniej bowiem doczekała się ona opracowań jedynie o charakterze przyczynków. Prawdziwą perełką są tutaj teksty gwarowe podane przez Piusa Jabłońskiego, wybitnego pedagoga i późniejszego dyrektora Liceum w Jabłonce. Tak jak wcześniej zauważyłam, tak także teraz wspomnę – te teksty spisane zostały jeszcze przed II wojną światową, a więc w gwarze, którą posługiwali się nawet nie nasi dziadkowie, a pradziadkowie. Warto więc po nie sięgnąć choćby z czystej ciekawości.

I jeśli nie owa ciekawość. to niech bogata treść oparta na solidnym warsztacie badawczym przekona Was do sięgnięcia po ten konkretny numer Ziemi. Zwłaszcza, że dzięki Internetowi teraz to już nie będzie takie trudne.

Ziemia, 1931, rok 16, nr 8 – 10.

niedziela, 16 listopada 2014

"Kultura ludowa Górali Orawskich"

Kilka lat temu, kiedy moja ambicja zaczynała mnie przerastać i już myślałam, że będę się musiała poddać i zmienić temat mojej pracy licencjackiej (który choć interesujący, w ogóle nie posiadał literatury na której można by się było oprzeć) pojawiła się na rynku pewna książka – książka która obecnie jest moją odpowiedzią na wszystko. „Kultura Ludowa Górali Orawskich” pod redakcją Urszuli Janickiej – Krzywdy.

Ogólnie jestem sceptycznie nastawiona do leksykonów, słowników i prac zbiorowych, gdyż z reguły są pisane bardzo ogólnie i nie posiadają koniecznego aparatu przypisów, co sprawia, że potwierdzenie jakiejś informacji u źródła jest niemożliwe. Jakież było moje zaskoczenie w tym przypadku.  „Kultura ludowa…” jest zrobiona niezwykle rzetelnie. Może to zasługa redaktorki, może badaczy zaproszonych do współpracy. Trudno stwierdzić. Ale spełnia moje bardzo surowe wymagania względem prac naukowych. Jest świeża i oryginalna, wnosi coś do tematu. Spotkałam się tam z zaskakującymi informacjami, zwłaszcza w kwestii wierzeń ludowych czy budownictwa regionalnego.

Ale co tam odnajdziemy tak w ogóle? Zasadniczo podstawowe informacje na każdy interesujący nas temat. Na całość składa się bowiem 18 odrębnych artykułów, z których każdy traktuje o czym innym:

  • Piotr Krzywda: Charakterystyka geograficzno-historyczna obszaru zamieszkiwanego przez Górali Orawskich
  • Urszula Janicka - Krzywda: Górale Orawscy jako grupa etnograficzna
  • Jerzy M. Roszkowski: Historyczno-kulturowy obraz szlachty górnoorawskiej w XVII – XX stuleciu
  • Marian Długosz: Rolnictwo i hodowla przyzagrodowa
  • Józef Omylak: Gospodarka leśna
  • Grzegorz Graff: Pasterstwo i gospodarka hodowlana
  • Marek Grabski:  Tradycyjne budownictwo ludowe
  • Marek Grabski: Architektura sakralna
  • Grzegorz Graff: Rzemiosło i sztuka ludowa
  • Urszula Janicka - Krzywda: Strój orawski
  • Krystyna Reinfuss - Janusz:  Pożywienie
  • Ewelina Harańczyk: Medycyna ludowa
  • Urszula Janicka - Krzywda: Obrzędy doroczne
  • Anna Grochal: Obrzędy rodzinne
  • Regina Kudzia: Demonologia
  • Bożena Lewandowska: Folklor muzyczny
  • Emilia Rutkowska: Ruch regionalny
  • Katarzyna Słabosz – Palacz: Górale Orawscy w piśmiennictwie. Przegląd ważniejszych pozycji – wskazówki bibliograficzne
Trudno zagłębiać się dokładnie, co który rozdział wnosi w naszą wiedzę w każde z tych zagadnień. Są to bowiem solidnie przygotowane do podania informację, ale jednak wciąż mało specjalistyczne. Mimo to przeciętnemu zjadaczowi chleba wystarczą. Dla kogoś, kto szuka czegoś więcej może być jednak także niezłą kopalnią wiedzy. A wszystko dzięki bardzo bogatej bibliografii. Każdy artykuł posiada masę przypisów i odnośników, dzięki którym – ze względną łatwością – można sięgnąć do bardziej szczegółowej literatury. Co więcej, ostatni rozdział, stanowi wielki spis dzieł i artykułów dotyczących Orawy, wydrukowanych także w periodykach wychodzących poza nią. Kiedyś z ciekawości policzę ile stoi na nim pozycji. Dodatkowo wszystkie są bardzo stanie podzielone tak, że z łatwością znajdzie się to, czego się aktualnie szuka.

Tak więc… „Kultura ludowa Górali Orawskich” praca zbiorowa pod redakcją Urszuli Janickiej – Krzywdy, Oficyna Wydawnicza Wierchy, Kraków 2011.

poniedziałek, 27 października 2014

XVIII Festiwal Piosenki Religijnej na Orawie "Stabat Mater"

 To już XVIII edycja. Już osiemnaście lat Orawa pokazuje, że piosenka religijna może świetnie funkcjonować także poza obszarem stricte sakralnym. Oczywiście, jak to z każdą imprezą tego typu bywa, dzieje się to raz z mniejszym, raz z większym powodzeniem. Zależy to głównie od wykonawców, ich poziomu i wykonywanych utworów. Przede wszystkim, ale nie tylko. Orawski Stabat Mater jest jedynym znanym mi wydarzeniem, w które aktywnie zaangażowana jest młodzież. Co roku kilkadziesiąt młodych osób z liceum aktywnie tworzy atmosferę festiwalu swoim zaangażowaniem i młodzieńczym entuzjazmem pokazując widzom, że muzyka religijna nie jest statyczna i patetyczna.

Tegoroczna edycja festiwalu sprostała pod względem programowym swoim poprzedniczkom. Na scenie zaprezentowało się 32 wykonawców, czyli liczba bardzo podobna ilości wykonawców w poprzednich latach. Zasadniczo nagrody przyznawane były w dwóch kategoriach wiekowych: dziecięcej (do lat 14) i młodzieżowej. Osobno w tych przedziałach oceniano także zespoły i solistów.

Co jakiś czas, czasami kilka lat z rzędu, czasami raz na kilka lat pojawia się uczestnik tak ponadprzeciętny, że jego zwycięstwo jest pewne już w momencie przesłuchań. Takimi zespołem był choćby zespół Cantito w 2008 roku czy Avetki w 2007. Tegoroczna edycja festiwalu Stabat Mater nie wyłoniła raczej takich wyraźnych zwycięzców, tak więc do momentu werdyktu jury trudno było ocenić wynik obrad.

Rolę przewodniczącego jury pełnił Marek Ciesielski. Towarzyszyli mu Krzysztof Staszkiewicz i Konrad Sowiński. Ich decyzją przyznano wszystkie nagrody główne oraz trzy wyróżnienia. W kategorii solistów dziecięcych wygrała Julia Jarząbek, następne dwa miejsca zajęły kolejno Wiktoria Żółty i Martyna Plewa. W tej też kategorii, ale wśród młodzieży i dorosłych, pierwsze miejsce zajęła Klaudia Milaniak, drugie Eliza Kania, trzecie natomiast Sylwia Zelek. Wśród zespołów i chórów dziecięcych najlepsza okazała się Sta Allegro ze Skawy. Skrzypaczce tego zespołu, Magdalenie Dziechciowskiej, przyznano także szczególne i w pełni zasłużone wyróżnienie. Kolejne nagrody powędrowały do Jagódek z Marcówki i Chóru Orawskiej Szkoły Muzycznej z Jabłonki. W tej kategorii przyznano także dwa wyróżnienia: dla Słonecznych Nutek z Rabki i Chóru Orawskiej Samorządowej Szkoły Muzycznej I Stopnia w Jabłonce. W ostatniej z kategorii, obejmującej zespoły i chóry młodzieży i dorosłych, najwyższe miejsce zajął Chór Liceum i Gimnazjum Sióstr Prezentek w Krakowie, na kolejnych uplasowały się bardzo energiczny Stay Loud z Lipnicy Małej oraz Sancta Trinitas z Czarnego Dunajca.

Co roku są także wykonawcy, zwłaszcza wśród dzieci, dla których powinna powstać specjalna kategoria, w której oceniałoby się wszystkie pozostałe pozamuzyczne elementy, takie jak entuzjazm, naturalność i sceniczny wizerunek. Są to bowiem zespoły, które śpiewają poprawnie, ale nie są na tyle ponadprzeciętne, by zająć któreś z wyższych miejsc. Wyróżniają się jednak w każdym innym względzie i aż dziw bierze, że muszą być oceniane przez jury w tych samych kategoriach co reszta. W tym roku moją absolutną sympatię zdobył zespół Jaferki z Koszarawy. Grupa dziewczynek ubrana w bardzo starannie odtworzone stroje ludowe, o dziwo dostosowane do wieku, a nie będące mniejszą kopią stroju noszonych przez starsze dzieci, nastoletnie panny albo nawet mężatki. Do tego każda dziewczynka miała założone wełniane, a nie bawełniane skarpetki, przez co wyglądały jak żywcem wyjęte z końca XIX wieku. Jaferki zaśpiewały dwa utwory z ludowego repertuaru w sposób tak naturalny i szczery jak tylko dziecko potrafi. Nie mogło być na sali nikogo, kto choć przez chwilę nie uśmiechał się pod nosem. 

W niedzielę, dniu ogłoszenia wyników i koncertu laureatów, wystąpił także chór Padányi Katolikus Iskola z Veszprém złożony z dzieci i młodzieży, uczniów katolickiej szkoły w tej węgierskiej miejscowości. Ich obecność na festiwalu była wynikiem wymiany międzyszkolnej z Gimnazjum i Liceum Sióstr Prezentek w Krakowie. Krótki występ chóru zakończył się wspólnym wykonaniem dwóch pieśni przez obydwie zaprzyjaźnione placówki – na jednej scenie spotkały się dwie różne kultury, tradycje i języki. Występ ten, zapewne przypadkowy i niezaplanowany przez organizatorów, stał się doskonałym dopełnieniem festiwalu, niosąc przesłanie, iż muzyka, także religijna, łączy nawet to, co pozornie wydaje się nie do połączenia.

Jednak nie wszystko zostało dopięte na ostatni guzik. Z reguły potknięcia zdarzyć mogą się zawsze, tutaj jednak mogło to położyć całą imprezę. Festiwal całkowicie został pozbawiony narracji. Były niezbędne ogniwa, ale nie zwrócono uwagi na to, żeby je połączyć. Na scenie panował chaos. Prawie żaden zespół czy solista nie został stosownie przedstawiony w czasie przesłuchań, to też przełożyło się, że widz był tylko widzem, nie kimś zaangażowanym. Osobną kwestię stanowili konferansjerzy. Jedynie w niedzielę zadbano, by na scenie pojawiła się osoba kompetentna. W dni przesłuchań wykonawców zapowiadały osoby najwyraźniej nieobyte z publicznym występowaniem, które do tego chyba ani razu nie przeczytały tekstu i do tego nie potrafiły improwizować. Ten brak swobody powiększał tylko dystans między widzem a sceną. Przyłożono się jedynie do koncertu finałowego, zupełnie zapominając, że przesłuchania także są otwarte dla publiczności i również stanowią o festiwalu.

czwartek, 9 października 2014

Zdobnictwo przedmiotów użytkowych na Górnej Orawie

Specyfika chłopskiej chałupy wymuszała określony kierunek rozwoju sztuki ludowej. Swoisty sposób organizacji przestrzeni nie sprzyjał rozwojowi sztuki o tematyce świeckiej w kierunku samodzielnych artefaktów, dlatego też swoistą próbą upiększenia wnętrza było zdobnictwo przedmiotów w izbie niezbędnych takich jak meble, łyżniki czy listwy. Ten powszechny charakter twórczości artystycznej ludu góralskiego zauważył już Władysław Matlakowski, który w swoim monumentalnym dziele „Zdobienie i sprzęt ludu polskiego na Podhalu: zarys życia ludowego” pisze: „Jest to zjawisko prawdziwie wyjątkowe, […]. Tu sztuka jest zjawiskiem powszechnem, które ogarnęło zarówno dom, jak i meble, sprzęty, narzędzia, odzież, przyoblekając je w oryginalną formę, kolor, lub zdobienie; nawet najzwyczajniejsze przedmioty użytku, nieróżniące się od powszechnie znanych, np. pługi, sanie i t. d. zwracają uwagę na się wybitną zgrabnością, starannem wykończeniem w szczegółach, którem uderzają oko, gdy się je porówna z takiemiż samemi narzędziami i sprzętami w innych stronach, roboty porządkowych i kołodziejów: te mają jakiś odmienny, piękny pokrój i odrobienie, tamte są ugwazdane najgrubiej jak tylko być może.” (Matlakowski 1901; s. 103).

Innym powodem surowości wystroju wnętrza był czynnik ekonomiczny. Trudna sytuacja gospodarcza Orawy w XVIII wieku sprawiła, że w pierwszej kolejności dążono do zaspokojenia podstawowych potrzeb, a dopiero w dalszej kolejności nadwyżki finansowe kierowano w inwestowanie w domostwa i ich wyposażenie.

Podstawowym surowcem, z którego wytwarzano sprzęty domowe i meble na Górnej Orawie było drewno. Wysoki poziom umiejętności stolarskich i rzemieślniczych wśród ludności powodował, iż większość z nich wykonywano we własnym zakresie. Wśród najważniejszych sprzętów znajdowały się: malowane skrzynie, ozdobne listwy, komódki nazywane szyfonierami, rzeźbione łyżniki, ławy, zydle, łóżka i stół (Kantor 1980; s. 59). Na listwach ustawiano niekiedy ręcznie malowane talerze i garnuszki przywożone jako pamiątki z Dolnych Węgier o czym świadczyć może napis emlék, który w języku węgierskim znaczy „pamiątka”.

Obecnie jednak trudno dokładnie wyznaczyć ich genezę i drogę zapożyczenia, gdyż zachowała się bardzo nieliczna ilość przedmiotów do czasów, aż pojawiły się one w sferze zainteresowania badaczy. Równie niewiele posiadamy także materiałów ikonograficznych oraz opisów. Zauważmy bowiem, że sztuka ludowa nie jest terminem ukutym przez samych jej twórców, lecz osoby nie związane ze środowiskiem wiejskim, które odbierały ją jedynie w kategoriach estetycznych. Ludność wiejska nie postrzegała swoich wyrobów, przynajmniej w okresie konstytuowania się kultury tradycyjnej, w kategoriach sztuki, a tym bardziej nie dążyła do gloryfikowania artefaktów. Kierowała się bowiem szeroko rozumianą użytecznością. Innym powodem trudności w określeniu genezy sprzętów, rozwiązań w nich zastosowanych i zdobień wynikało także z unifikacji form powodowanej rzemieślniczą nauką zawodu (Reinfuss 1977; s. 234).

Swoistą próbę badań nad meblarstwem ludowym podjął Roman Reinfuss w opalikowanym później dziele „Meblarstwo ludowe w Polsce”. Opracowanie to może stanowić swoisty punkt odniesienia dla tego zagadnienia na terenie Górnej Orawy. Jak zauważa bowiem autor istnieją pewne związki polskiego meblarstwa ludowego z meblarstwem innych krajów. Wyraźnie zaznaczają się także wpływy epok historycznych.

Wiele spośród sprzętów pojawiających się na Górnej Orawie wykazuje pewne analogie w stosunku do form spotykanych niegdyś na węgierskiej wsi. Wśród nich znajduje się między innymi ława z przerzucanym oparciem (Reinfuss 1977; s. 112), której ruchomy przegub pozwalał na przerzucanie oparcia na obie strony siedziska dając możliwość stworzenia ławy do siedzenia lub bezpiecznej przestrzeni do spania (Reinfuss 1977; s. 116). Innymi meblami występującymi zarówno na rdzennych Węgrzech jak i na Górnej Orawie są także ławy ze schowkiem (Reinfuss 1977; s. 116) oraz szafy narożne i wnękowe (Reinfuss 1977; s. 207 - 209). Ich pewne cechy wspólne pozwalają domniemać iż właśnie z węgierskiej wsi mogli je przynieść reemigranci powracający z robót sezonowych z Niziny Węgierskiej i Austrii lub adepci uczący się na południu swojego rzemiosła.

Trudno byłoby w tym miejscu nie wspomnieć postaci Ignacego Suwady Judjaka, stolarza i działacza politycznego, pochodzącego z Orawy. Urodzony w 1886 roku w Jabłonce jako syn Karola i Weroniki Suwadów ukończył szkołę średnią w Trstenie, a później – w 1910 – C. K. Szkołę Zawodową Przemysłu Drzewnego w Zakopanem. Jako dwudziestokilkulatek wyjechał do Wiednia, gdzie podjął pracę w charakterze Geometrisches und projektives Zeichnen w Technologisches Gewerbe-Muzeum. Będąc tam zatrudnionym wykonał meble, które znajdowały się niegdyś, a być może znajdują się nadal, w cesarskim pałacu Habsburgów oraz na brytyjskim transatlantyku Titanic, który zatonął w nocy z 14 na 15 kwietnia 1912 roku. Będąc w Wiedniu dostał powołanie do odbycia służby wojskowej w Bratysławie, gdzie zastała go I wojna światowa, w której brał czynny udział. Po powrocie do rodzinnej Jabłonki założył rodzinę i zaangażował się w działalność polityczną, za którą został odznaczony Medalem Niepodległości. Ponad to w latach 1945 – 1947 piastował urząd wójta. Mieszkając już na Orawie Ignacy Suwada zajmował się – prócz stolarstwem – także lutnictwem i rzeźbiarstwem. Jest autorem między innymi wyposażenia plebanii w Lipnicy Wielkiej i projektu ołtarzy bocznych kościoła w Jabłonce, które wykonał wraz z Czesławem Koisem (Pilarczyk 1990; s. 22 – 23).

Zupełnie innym przykładem twórczości ludowej jest malowana szafa podarowana Muzeum Etnograficznemu w Krakowie w 1925 roku przez Emila Mikę. Trudno jednak jednoznacznie umieścić ją w kategoriach przedmiotu o charakterze użytkowym, ponieważ jej nadrzędną funkcją jest oddziaływanie estetyczne i dydaktyczne, a dopiero w dalszej kolejności użytkowe. Ten szczególny wymiar nadaje jej mazerunek skrzydeł drzwiowych, na których znajduje się 69 obrazków nie ułożonych w żadną chronologiczną albo tematyczną całość. Jest to jeden z największych w Polsce zbiorów obrazów o tematyce świeckiej w jednym miejscu (Seweryn 1960; s. 67).

Tematyka obrazów malowanych na szafie jest bardzo różnorodna i trudna do sklasyfikowania, widzimy bowiem ludzi różnych stanów i z różnych regionów, wśród których znajdują się zarówno górale spiscy, podhalańscy jak i damy w węgierskich strojach i węgierscy husarzy. Niektóre postacie potraktowane są nieco portretową manierą, inne natomiast są częścią swoistych scenek rodzajowych. Szczególną uwagę widza przykuwają zwłaszcza sceny cyrkowe prezentujące nieznany mu i dziwaczny świat. Wśród nich odnajdujemy szereg sztuczek wykonywanych przez charakterystycznie ubrane postacie np. mężczyznę stojącego na koniu, który w biegu przeskakiwał linę, błazen lub lew połykający głowę tresera. W nurt ten wpisują się także malunki egzotycznych zwierząt – żyrafy i wielbłąda. Tadeusz Seweryn twierdzi, że sceny te malowane być musiały z obserwacji, jednak niektóre motywy ujęte przez artystę pojawiają się na drzeworytach lub malowanych kaflach węgierskich lub słowackich (Seweryn 1960; s. 79). Wśród innych zaskakujących motywów pojawia się seria obrazów zaczerpniętych z literatury folklorystycznej. Odnajdujemy tutaj przykłady świata na opak. Mamy na przykład przedstawienie konia jadącego na człowieku. Motyw ten pojawia się między innymi na ludowych obrazkach katalońskich. Inne motywy folklorystycznie sięgają do świata demonologii. Autor obrazków namalował między innymi kostuchę z młotem, a nie z kosą jak to przedstawiała ikonografia kościelna oraz płanetnika i diabła (Seweryn 1960; s. 80). Na szafie namalowano także „obcych” Żyda i Cygana. Pozostałe obrazy odnoszą się już z reguły do życia codziennego i przedstawiają postacie w strojach wiejskich zarówno z terenu Podhala, Węgier jak i Spisza. Widzimy między innymi parobków prowadzących pijanego, Żyda upominającego się o pieniądze, tańczącą parę, skok nad ogniskiem czy górala podhalańskiego wymachującego butelka. Autor malunku na szafie wykonał także bardzo dokładne podobizny owadów i ujął na mazerunku jelenia w biegu oddając go w pełnym ruchu.

Autorstwo szafy przypisuje się dziadkowi darczyńcy – Wendelinowi Mice, który był organistą i nauczycielem, w znajdującym się obecnie na Słowacji, Námestovie. Tadeusz Seweryn, zajmujący się analizą tych malunków umieścił ją w kręgu kultury madziarskiej. Zauważył bowiem, że przedstawienia figuralne o charakterze świeckim są niespotykane na obszarze Polski, występują jednak na terenie Słowacji, Niemiec i Węgier (Seweryn 1960; s. 71).

NA PODSTAWIE:
Kantor R.; Recepcje i funkcje plastycznej twórczości ludowej na polskiej Orawie w drugiej połowie XIX wieku i XX wieku; Kraków 1980;
Matlakowski W.; Zdobienie i sprzęt ludu polskiego na Podhalu. Zarysy życia ludowego; Warszawa 1901;
Pilarczyk W.; Ignacy Suwada – Judjak [w:] Orawa 1990; nr 6/8; s. 22 – 23;
Reinfuss R.; Meblarstwo ludowe w Polsce; Wrocław 1977;
Seweryn T.; Orawski Orbis Pictus [w:] Polska Sztuka Ludowa; 1960, r. XIV; s. 67 – 86.

środa, 1 października 2014

Orawskie obrazy na szkle

Najliczniej reprezentowaną kategorią twórczości plastycznej o tematyce sakralnej na Górnej Orawie były obrazy malowane na szkle. Pojawiły się najprawdopodobniej na przełomie XVIII i XIX wieku za sprawą wędrownych obraźników trudniących się sprzedażą obrazów lub błoniarzy zajmujących się szkleniem okien i handlem szkłem (Kantor 1980; s. 54). Pierwsze obrazy stanowiły więc wytwór zamiejscowy. Według Konstantego Steckiego mogły przywędrować aż z Siedmiogrodu, gdzie znajdowały się ośrodki zaopatrujące w obrazy także wschodnią Galicję (Stecki 1914 – 1921; s. 208). Obrazy te malowano na odwrotnej stronie szkła, w taki sposób by później mogło się eksponować niezamalowaną jego stronę. W okresie, gdy malarstwo na szkle przyjęło charakter sztuki lokalnej wzorem dla wielu z nich były drzeworyty lub ryciny znajdujące się w wydawnictwach, które swoim zasięgiem obejmowały także Orawę i Podhale. Przeważnie obrazy przemalowywano z pierwowzoru. Jednak niektórzy twórcy o niezbyt rozwiniętym warsztacie przykładali te ryciny do szkła i tak odwzorowywali kontury, a później uzupełniali je farbą (Seweryn 1931; s. 148, Stecki 1914 – 1921; s. 190).

W chatach górnoorawskich przyjmowały formę swoistej galerii umieszczonej na ścianie świetlicy znajdującej się na wprost wejścia z czarnej izby. Ich treść prawie wyłącznie poruszała tematykę sakralną. Konstanty Stecki szacuje, że mogła ona stanowić co najmniej 95% tematów wszystkich obrazów. Zwraca jednocześnie uwagę, że w latach wcześniejszych liczba ta mogła być wyższa, gdyż wiele z nich ze względu na kruchość materiału mogła ulec zniszczeniu (Stecki 1914 – 1921; s. 195). Mimo iż sama sztuka nowożytnego malowania na szkle nie wywodzi się z kultury węgierskiej lecz z włoskiej, skąd zaadaptowana została w pierwszej kolejności przez warstwy wyższe Francji, Niemiec, Austrii i Hiszpanii (Seweryn 1931; s. 172 – 175), to w sferze ikonograficznej dostrzec możemy wpływy węgierskie. Odnosząc się do motywów obrazów spotykanych na Podhalu i Górnej Orawie z łatwością można zauważyć iż w obu środowiskach pojawiają się malowane wizerunki tych samych świętych. Wśród nich znajdują się: św. Florian, św. Jan Nepomucen, św. Jerzy, św. Marcin, św. Katarzyna, św. Agnieszka, św. Weronika oraz św. Helena. Jednak charakterystyczne tylko dla terenów Orawy są obrazy przedstawiające postacie św. Stefana i św. Wendelina – świętych, których kult rozprzestrzenił się na te ziemie z Węgier (Kantor 1980; s. 55). Wyobrażenia te pod względem ikonograficznym były w dużej mierze zgodne ze schematami przyjętymi w oficjalnej sztuce kościelnej. Wierny sposób odwzorowywania postaci miał uchronić twórców przed dodatkowymi zarzutami ze strony duchowieństwa, które nie do końca pochwalało ten rodzaj przejawu twórczości swojego ludu (Reinfuss 1962; s. 87). Ujednolicenie formy nie pozostawiało zbyt wiele miejsca na rozwój własnej indywidualności.

Konstanty Stecki pod względem sposobu malowania, rodzaju ornamentu oraz doboru barw wyróżnił dwa typy obrazów: typ podhalańsko – spiski oraz typ orawski, występujący prawie wyłącznie na Górnej Orawie (Stecki 1914 – 1921; s. 198 – 206). Orawskie obrazy na szkle wyróżniają się białym tłem, zgaszonym kolorytem, lirycznym nastrojem, odśrodkową kompozycją charakteryzującą się pewnym rozproszeniem i analitycznością oraz ornamentem bez linii konturowych złożonym z żółto-czerwonych plam połączonych zielonymi gałązkami. Postacie wydają się być malowane nieudolnie z zaznaczonymi oczami, nosem i rumieńcami, przez co wyraźnie odznaczają się od reszty postaci (Stecki 1914 – 1921; s. 202). Według badacza styl malowania na szkle wykształcony na Górnej Orawie jest różny się spotykanych wśród innych grup etnograficznych, wykazuje jednak pewne cechy analogiczne do obrazów spotykanych między innymi w Czechach, na Morawach i w Austrii (Stecki 1914 – 1921; s. 203).

BIBLIOGRAFIA
Kantor R.; Recepcje i funkcje plastycznej twórczości ludowej na polskiej Orawie w drugiej połowie XIX wieku i XX wieku; wyd. Państwowe Wydawn. Nauk., Nakł. Uniwersytetu Jagiellońskiego; Kraków 1980;
Reinfuss R.; Malarstwo ludowe; Wydawnictwo Literackie; Kraków 1962;
Seweryn T.; Technika malowania ludowych obrazków na szkle [w:] LUD 1931; t XXX; s. 145 – 184;
Stecki K.; Ludowe obrazy na szkle z okolic podtatrzańskich [w:] Rocznik Podhalański t. I; Zakopane – Kraków 1914 – 1921; s. 189 – 215;

piątek, 19 września 2014

Orawski kobiecy strój ludowy

Ubiór codzienny kobiety na Orawie pojawiał się w dwóch odsłonach – inny nosiły kobiety niezamężne a inny mężatki. Tak jak w przypadku stroju męskiego funkcjonowała także odzież odświętna. Strój codzienny składał się z koszuli, spódnicy, zapaśnicy, gorsetu i obuwia (Starek 1966; s. 28). Mężatki nosiły dodatkowo chustkę na głowę. Ubiór taki w wersji odświętnej dopełniały: kosiczka lub łoktusa, czepiec lub chustka na głowę. Niekiedy zamiast bluzki i gorsetu ubierano letac.

Koszule szyto z lnianego płótna według kroju przyramkowego, sięgające do pasa. Przód i tył marszczono pod szyją i wykańczano oszewką z wszytym rojtem. Podobnie wykańczano rękawy. Bogatsze kobiety nosiły koszule z dużym rojtem dodatkowo wykończonym koronką lub fabrycznych haftem z ząbkami. Koszula noszona do pracy miała rękaw przeważnie sięgający do łokcia i nie posiadała zdobień, przeciwnie do odświętnej. Tą bowiem szyto z muselinu, jak określano cienkie płótno, które było delikatniejsze i ładniej się układało, bogato zdobiąc koronką (Janicka – Krzywda 1993; s. 86).

Na koszulę ubierano gorset, na Górnej Orawie nazywany prucnikiem. Szyto je przeważnie z tybetu jednobarwnego lub posiadającego drobny wzór kwiatowy. Pierwotny prucnik składał się z dwóch przodów skrojonych z połową tyłu oraz falbany doszywanej u spodu. Później jednak zaczęto skrajać tył osobno. Od spodu podszyty był lnianym płótnem. Przód gorsetu zapinano na srebrne lub mosiężne guziczki nazywane gombichami. Później weszły w użycie guzy wykonywane z barwionej masy, które dobierało się do koloru materiału. Gorsety zdobione były czarną wełnianą taśmą wszytą wzdłuż szwów prawego przodu prucnika, dookoła wcięcia szyi i wykroju ramion oraz na plecach tak by podkreślały ich kształt. Starsze kobiety zamiast koszuli i gorsetu ubierały letace, czyli dopasowane bluzki z długimi rękawami ujętymi w mankiet, silnie wycięte w talii. Z przodu zapinały się na guziki. Później zostały wyparte przez kaboty, które były dłuższe i niekiedy nie posiadały rękawów. Wykończone były szerokim pasem z aksamitu lub czarnym materiałem imitującym baranka (Starek 1966; s. 33 – 34; Janicka – Krzywda 1993; s. 87).

Pierwsze spódnice, na Górnej Orawie nazywane sukniami, szyte były z niebarwionego płótna. Zostały jednak zastąpione przez tak zwane tłoczeliny, szyte z płótna farbowanego. Najczęściej farbowano je na kolor granatowy lub czarny i drukowano w drobny biały wzór roślinny. Wzór powstawał metodą batikową. Jak pisze Zofia Rak: „Polegała ona na tym, że na wykrochmalonym płótnie odbijano wzory przy pomocy różnych form drukarskich powleczonych masą izolacyjną, która nie przepuszczała barwnika, wiec po zanurzeniu w farbie wzór pozostawał biały, a pozostała część tkaniny była barwiona na niebiesko, granatowo lub brunatnozielono.” (Rak 2008; s. 26) Spódnice te szyto z 6, 7 lub 9 szerzyn płótna ujętych w bogate marszczenia. Niekiedy przód, przykryty zapaśnicą, szyty był z niebarwionego płótna, natomiast pozostała część z drukowanego, co było dyktowane warunkami ekonomicznymi (Starek 1966; s. 30).

Tłoczeliny zanikły na początku XX wieku, a ich miejsce zastąpiły turczaniny. Szyte były z fabrycznego kretonu o deseniu imitującym wzór tłoczelin. Każdy z tych typów spódnic na wysokości kolan w dół zdobiony był dodatkowo 3 lub 7 rzędami czarnej tasiemki. Bogatsze gospodynie dodatkowo obszywały spódnice koronką (Starek 1966; s. 31). Pod spódnicę ubierano spodnik, który był rodzajem halki. Pierwotnie szyto je z płótna, później zaczęto używać fabrycznego kretonu (Janicka – Krzywda 1993; s. 86). Dół spodnika wykończony był ząbkami lub fabryczną koronką. Na spódnicę zakładano zapaśnicę.

Funkcję odzienia wierzchniego pełniła łoktusa, a później kosicka. Łoktusa, noszona na prucnik, szyta była z cienkiego płótna i miała wymiary 197 x 73 cm. W razie niepogody zarzucano ją na głowę i plecy. Kosickami nazywano natomiast trójkątne chusty szyte z kwiecistego tybetu. Ich krój umożliwiał skrzyżowanie jej końców na plecach i zawiązanie na wysokości pasa. Orawskie kobiety nosiły także wełniane kwadratowe chusty tzw. odziewacki. Zimowym okryciem wierzchnim były kacabajki, czyli krótkie kurtki szyte z sukna podbitego flanelą, zapinane na srebrne lub mosiężne guziki. Popularne były także kożuchy o podobnym kroju i zdobnictwie jak męskie (Starek 1966; s. 34).

Na głowę zamężne kobiet ubierały czepiec, na który zawiązywały chustkę. Panny chodziły z gołą głową. Strój kobiecy dopełniało obuwie, którym były kierpce ubierane na sukienne onuce lub wełniane skarpety. Na święto ubierano topanki – sznurowane buciki z cholewkami na obcasie. Kupowano je na jarmarkach lub zamawiano u miejscowych szewców (Janicka – Krzywda 1993; s. 87).

Strój kobiecy zasadniczo czerpał z miejskich mód sezonowych (Pieniążek 1934; s. 40). W przeciwieństwie do stroju męskiego, strój kobiecy nie adaptował całych obcych elementów ubioru. Wpływy węgierskie pojawiają się najczęściej pod postacią tkanin i wyrobów pasmanteryjnych. Pierwszą zmianą formy kobiecego stroju orawskiego dyktowaną czynnikami zewnętrznymi były spódnice wykonywane z drukowanego płótna. Również poprzez rdzenne Węgry dotarły na Orawę materiały wyrobu tekstylnego, co wiązało się z rozwojem manufaktur. Za ich przyczyną na wsi zaczęły pojawiać glansowane kretony, perkale, flory, atłasy, aksamity, kaszmiry. Innymi wyrobami fabrycznymi kupowanymi na Węgrzech były wyroby pasmanteryjne: wstążki, guziki i koronki, które służyły do wykończenia ubiorów. Duże znaczenie dla stroju ludowego miał także przemysł bawełniany rozwijający się na Węgrzech od XIX wieku (Bazblich 1995; s. 149). Z bawełny bowiem sporządzano spodniki, które z braku odpowiedniego surowca, zaczęły zanikać wraz z przyłączeniem Górnej Orawy do Polski. Gotowym elementem ubioru zapożyczonym z ubioru ludności węgierskiej jest obuwie i tzw. kacabajka. Był to rodzaj damskiej kurtki szytej z sukna. Dodatkowo była podszywana i niekiedy miała watowane ramiona (Bazblich 1995; s. 146).

BIBLIOGRAFIA:
Bazielich B.; Stroje ludowe narodów europejskich - część 2. Stroje ludowe Europy Środkowej i Wschodniej; wyd. Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego; Wrocław 1995;
Janicka - Krzywda U.; Jak noszono się na Górnej Orawie [w:] Orawa 1993, nr 31; s. 82 – 88;
Pieniążek J.; O ginącym stroju ludowym i ostatnich jego wytwórcach [w:] Wierchy 1934, nr 12; s. 34 - 61
Rak Z.; Ludowe druki na płótnie z Podtatrza; wyd. Muzeum Tatrzańskie; Zakopane 2008;
Starek E.; Strój orawski; wyd. Polskie Towarzystwo Ludoznawcze; Wrocław 1966;

wtorek, 16 września 2014

Wpływy węgierskie w męskim orawskim stroju ludowym

Podstawowa forma stroju męskiego sięga tradycji pastersko – wołoskiej. Pojawia się w nim jednak wiele elementów zapożyczonych z munduru węgierskiego. Wpływy ciążące ku południu podkreśla dodatkowo fakt iż nie weszły tutaj w użycie, tak jak na Podhalu, elementy ubioru krakowskiego i szlacheckiego np. lisie czapki i sukmany o charakterystycznym kroju.

Męski strój na Górnej Orawie składał się z koszuli, sukiennych spodni, kamizeli, guni, kożucha, obuwia i kapelusza. Zarówno strój odświętny jak i codzienny składał się z tych samych elementów, jedyną różnicą był stan znoszenia – nowsze ubranie ubierało się z powodu wielkich okazji.

Jako że Orawa była „lnianym zagłębiem” Górnych Węgier to właśnie z płótna szyto najstarsze odzienie. Pierwsze koszule szyte były z trzech płatów materiału według kroju poncho podłużnego. Późniejsze miały już krój zwany przyramkowym Posiadały także kołnierzyk oraz rękawy wszyte w obszewkę. W latach 20. XX w. koszule zaczęto dodatkowo zdobić haftem (Starek 1966; s. 18).

Spodnie, które w gwarze lokalnej nazywano portkami, szyto z sukna samodziałowego, czyli wykonywanego samodzielnie w domu. Później w użycie weszło sukno wyrobu fabrycznego tzw. bystrzyckie. Nazwa ta wywodziła się od nazwy miejscowości, w którym je wytwarzano – Bystrzycy. Niekiedy spodnie szyto też z sukna kramarskiego, kupowanego na targach i jarmarkach.

Portki skrajano tak by materiał przylegał do nogi, a nogawice sięgały za kostkę. Taki krój nazywano węgierskim lub wałaskim (Bazblich 1995; s. 142). Nogawice po zewnętrznej stronie były rozcięte, co ułatwiało zakładanie spodni. Pod koniec XIX wieku zaczęły pojawiać się cyfrowania, czyli pętlicowe wyszywane ozdoby w formie parzenicy. Jak zauważa Juliusz Zborowski, parzenicą określano każde wyszycie na nogawicach góralskich spodni. Pierwotnie jednak istniało rozróżnienie na cyfry, krzesiwko i parzenice, które miały sercowaty kształt. Obecnie naprzemiennie używa się nazw parzenicy i cyfry (Zborowski 1930; s. 397). Najwcześniejszą formą ozdoby portek było obszywanie rozcięcia nogawic i przypor wypustkami z czarnego i czerwonego sukna (Starek 1966; s. 19). Wielu badaczy dopatruje się genezy parzenicy na południu. Tadeusz Seweryn wyprowadza ją z wpływów turecko – wołoskich, skąd zostały zapożyczone przez wojska na początku XIX wieku. W stroju orawskim pojawiły się dopiero w latach 80. XIX wieku jako odwzorowanie zdobień pętlicowych mundurów madziarskich huzarów.

Męski strój dopełniała kamizela, nazywana pruclikiem lub prucnikiem. Sporządzana z wysokogatunkowego sukna czarnego produkcji fabrycznej miała krój prosty, niewycięty w talii. Zapinano ją na duże ozdobne guziki ujęte w jeden rząd. Później weszła w użycie kamizela krótsza i wycięta w talii, zapinana z boku rzędem małych białych guzików. Równolegle biegł drugi rząd guzików, który spełniał jedynie funkcję estetyczną (Trebunia – Staszel 2010; s. 57 – 59).

Jedną z najstarszych form odzienia wierzchniego była gunia. Szyta z dwóch kawałków sukna miała kształt poncha poprzecznego. Według Seweryna Udzieli forma ta powstała na drodze ewolucji – prawzorem miały być zarzucane na plecy skóry zwierzęce mające na celu chronić przed deszczem (Trebunia – Staszel 2010; s. 34). Orawskie gunie były haftowane i miały stojący kołnierz. Zapinano je na jeden duży ozdobny gomblich o który zaczepiano metalowy łańcuszek lub wstążkę. Z czasem gunie zostały zastąpione praktyczniejszymi cuszkami posiadającymi już rękawy oraz kabotami. Tak jak w głębi Węgier szyto je z fabrycznego sukna białego lub burego (Bezblich 1995; s. 117).

Osobną kategoria odzienia wierzchniego były kożuchy. U schyłku XIX wieku najpopularniejszymi ich wytwórcami byli Kilanowicz i Szczechura z Orawki. Szyto je z barwionych skór owczych i zdobiono aplikacjami z białej cienkiej skórki. Obok tego ubierano serdaki bez rękawów. Pasterze nosili także bardzo proste w kroju serdaki z owczych skór odwróconych włosem na wierzch. Chroniły one zarówno od chłodu jak i od upału.

Strój górala orawskiego dopełniał pas, który nie pełnił funkcji reprezentacyjnej tak jak to ma miejsce na Podhalu. Był to pas skóry szerokości około 5 centymetrów wytłaczany geometrycznym wzorem, zdobiony mosiężną klamrą. Według badań terenowych Edyty Starek nie były one w powszechnym użytku – nosili je przede wszystkim pasterze (Starek 1966; s. 23). Z Górną Orawą związany jest także inny typ pasa – nazywany przez etnografów pasem węgierskim. Nazwa ta wywodzi się od miejsca wyrobu, czyli Węgier – nazwą tą najprawdopodobniej nie posługiwano się lokalnie. Opisany został przez Seweryna Udzielę i Oskara Kolberga w kontekście pasów używanych na Ziemi Krakowskiej. Z opisu tego wynika iż jest to: „pas rzemienny od 6 do 8 cali, szeroki ze skóry ciemnej, juchtowej, kilkoma sprzączkami na rzemyk zapięty, najczęściej podwójny, taki, że wnętrze jego służyć może za przechowek na pieniądze, listy, papiery.” (Udziela 1925; s. 123). Pasy pochodzące z Górnej Orawy wyrabiane były na ogół z prostokąta grubszej skóry garbarskiej, składanej na połowę wzdłuż dłuższego boku. Stąd też nazwa pasu podwójnego. Kawałki skóry łączono cienkim rzemieniem przewlekanym przez równoległe nacięcia. Pasy te były szerokie na około 20 cm i bogato zdobione. Zewnętrzna część była wytłaczana lub nabijana mosiężnymi kapslami i gwoździkami. Zapinano je przeważnie na 3 sprzączki. Jak pokazuje opracowanie Seweryna Udzieli niekiedy używano skóry barwionej (Udziela 1925; s. 118 – 120).

Na głowie mężczyźni nosili filcowy kapelusz o wysokiej główce oraz szerokim rondzie z lekko wywiniętym do góry brzegami. Wokół główki znajdował się mosiężny łańcuszek, później zastąpiony czarną wełnianą taśmą. W miejscowościach graniczących z Podhalem, czyli Chyżnem i Piekielniku przyjęły się kapelusze podhalańskie, zdobione muszelkami. W zimie noszono wełniane czapki podbite futrem. Szyto je z wełnianego materiału i wykończano otokiem z futra nóżek owczych (Starek 1966; s. 24).

Ostatnim elementem stroju orawskiego było obuwie. Na Górnej Orawie w powszechnym użytku były skórzane kierpce. Pod koniec XIX wieku zapanowała moda na noszenie oficerek z podwyższanymi cholewami i harmonijką wokół kostki nazywanych madziarkami. Ten typ obuwia przywędrował wraz z mężczyznami powracającymi z wojska. Dostępne były też na targach dolnoorawskich, ich cena powodowała jednak, że stać na nie było jedynie bogatych gospodarzy.

Zapożyczenia węgierskie w stroju męskim czerpią przede wszystkim z munduru wojskowego. Ludność na swój użytek zaadaptowała zdobienie spodni, dwurzędowe ułożenie guzików na kamizelki oraz obuwie mające kształt wysokich oficerek. Także węgierski rodowód mają niektóre elementy odzieży wierzchniej – kożuch, gunia oraz cucha (Bazblich 1995; s. 113). Niemal równocześnie jak cyfrowane spodnie pojawiają się w użyciu kamizelki, kaftany z długimi rękawami oraz buty, co może wskazywać na to samo źródło zapożyczenia. Buty określane mianem „csizma” pojawiające się na wsi węgierskiej od XVIII wieku wykazują pewne analogie do butów noszonych na Górnej Orawie. Górny brzeg cholew tych butów jest z przodu podkrojony, posiadają także szwy po bokach i lekko podwyższone obcasy. Niektóre oficerki miały również harmonijkę powyżej kostki (Bazblich 1995; s. 143).

BIBLIOGRAFIA:

Bazielich B.; Stroje ludowe narodów europejskich - część 2. Stroje ludowe Europy Środkowej i Wschodniej; wyd. Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego; Wrocław 1995;
Starek E.; Strój orawski; wyd. Polskie Towarzystwo Ludoznawcze; Wrocław 1966;
Trebunia – Staszel S.; Śladami podhalańskiej mody; wyd. Podhalańska Oficyna Wydawnicza; Kościelisko 2010;
Udziela S.; Pasy wieśniaków polskich używane w południowej części Małopolski i na Śląsku cieszyńskim [w:] Lud. Organ Towarzystwa Ludoznawczego we Lwowie, r. 24; Lwów 1925; s. 104 – 127;
Zborowski J.; Moda i wieś góralska [w:] Ziemia. Krajoznawczy dwutygodnik ilustrowany; tom XV, nr 19; Warszawa 1930; s. 393 – 402;

sobota, 6 września 2014

Geneza kultury Górnej Orawy i czynniki ją kształtujące; część IV ost. - Kościół, szlachta

Kościół
Tuż obok targów istotną rolę w przepływie idei odgrywał Kościół, który był jednym z głównych ośrodków życia społecznego. Pierwsza parafia katolicka na Górnej Orawie powołana została w połowie XVII wieku przez Jana Szczechowicza. W 1687 powstała parafia w Podwilku (Janicka – Krzywda 2011; s. 26). Przez ponad 100 lat były to jedyne ośrodki życia religijnego na tych terenach – do czasu aż na mocy uchwał reform terezjańsko-józefińskich w 1787 roku powstały kolejne cztery parafie: w Chyżnem, Jabłonce, Piekielniku i Zubrzycy Górnej.

W hierarchii społecznej ksiądz zajmował wysoką pozycję. Należał bowiem do nielicznej grupy osób wykształconych, posiadających obycie ze światem. Według Ludwika Stommy duchowny zwodzi diabła, plasując się tym samym w charakterologii ludowej, opartej na dychotomii mądry – głupi, wśród tych „mądrych”, co wynika z roli jaką mu się przypisuje (Stomma 2000; s. 27). Wielu duchownych często nie ograniczało się tylko do posługi duszpasterskiej i czynnie uczestniczyło w życiu lokalnej społeczności. Przykładem takiej działalności może być prowadzenie kronik, z których jedna zachowała się między innymi w Piekielniku.

Poprzez rolę jaką spełniał Kościół został wykorzystany jako narzędzie do krzewienia szeroko rozumianej świadomości narodowej na początku XX wieku. Austro-Węgry, uznając Polaków za zagrożenie dla integralności swojego państwa, dążyły do tego by posługę duszpasterską czynili tutaj wyłącznie słowaccy księża, co zauważa Grzegorz Smólski w artykule z 1910 roku: „We wszystkich bez wyjątku gminach polskich na Górnych Węgrzech sprawują księża słowaccy duszpasterstwo w języku słowackim. […] Z kościoła więc język polski wygnany zupełnie: kazania, obrzędy, modlitwy, śpiewy odbywają się w języku słowackim lub ruskim.” (Smólski 1910; s. 85). W krzewieniu polskości podkreśla się szczególnie rolę księdza Ferdynanda Machay’a Starszego pochodzącego z Jabłonki, który za przyłączeniem Górnej Orawy do Polski – wraz z Wojciechem Halczynem i Piotrem Borowym – w roku 1919 orędował nawet u samego prezydenta Woodrowa Wilsona, co opisał w „Mojej drodze do Polski”. Innym działaczem na tym polu był ksiądz Marcin Jabłoński. Służąc w orawskich parafiach – w Orawce, Chyżnem, Lipnicy Małej oraz Zubrzycy Górnej aktywnie przeciwdziałał słowacyzacji w strukturach Kościelnych oraz uciskowi polskiej ludności ze strony słowackiej.
Szlachta
Kolejną grupą społeczną oddziałującą na kulturę chłopską była szlachta, co wyraźnie widać przede wszystkim w kobiecym stroju ludowym z przełomu XIX i XX wieku. Tradycja szlachecka na Górnej Orawie jest relatywnie krótka. Sięga ona roku 1674, kiedy to za opowiedzenie się po stronie Cesarstwa w antykatolickim i antyhabsburskim powstaniu Gaspara Piki w 1672 roku, trzy orawskie rody: Wilczków, Bukowińskich i Moniaków otrzymały z rąk Leopolda I – cesarza Austrii i króla Węgier – akt nobilitacyjny. Dla rodzin Wilczków i Bukowińskich z Bukowiny i Podszkla datowany jest on na 17 lutego 1674 roku, dla Wilczków z Podwilka na 20 lutego oraz dla Moniaków z Zubrzycy Górnej na 21 lutego tego samego roku. Odznaczenie to usytuowało ich na trzecim, przedostatnim miejscu w hierarchii szlachty węgierskiej, potocznie nazywanych kurialistami. Akt nobilitacyjny nadał im dobra sołtysie jako uposażenie jednocześnie obejmując ich immunitetem skarbowym. Jako szlachcice mogli pełnić także różne funkcje w komitacie. Obok tych rodzin wymienia się także węgierską rodzinę Bacho, która wykupiła majątek Bukowińskich lub Wilczków (co do tego historycy nie są zgodni) w Podszklu, rodach Porubskich w Jabłonce i Lokczańskich w Podwilku (Janicka – Krzywda 2011; s. 46 – 51; 67). Nie można także zapomnieć o węgierskim rodzie Divékych, który przybył tutaj z komitatu nitrzańskiego w latach 60tych XVIII wieku i osiadł w Podwilku. W spisie z 1845 roku dostępnym na http://slachta.kosztolanyi.com/modules.php?name=Content&pa=showpage&pid=506 wykazane jest, że żyło wówczas na Górnej Orawie 98 nobilitowanych, w tym 4 w Bukowinie, 43 w Podwilku i 51 w Górnej Zubrzycy.

Szlachta górnoorawska dążyła do podtrzymania związków z Polską, o czym świadczą zarówno koligacje rodzinne jak i kontakty gospodarczo-handlowe. Dodatkowo ten stosunek do Polski podkreśla między innymi fakt, że niektóre dziewczęta pochodzące z rodu Moniaków wstępowały do polskich zgromadzeń zakonnych – wiemy o dwóch - jedna z nich była franciszkanką w Kalwarii Zebrzydowskiej, a druga karmelitanką bosą w Krakowie. Z rodu Moniaków wywodził się także działający w Polsce ksiądz Wendelin Moniak (Janicka – Krzywda 2011; s. 54 – 55).

Swoją pozycję rody szlacheckie umacniały poprzez odpowiedni ożenek. Oprócz tego, że zawierano małżeństwa między sobą lub z miejscową szlachtą węgierską – rodami Abaffy, Dziurczak, Klinovszky, Lokczańsky, wżeniano się też w rody polskie – między innymi w ród Chlebowskich oraz Nowobilskich (Roszkowski 2009; s. 70 -73).

Szlachcice orawscy byli jednymi z nielicznych wykształconych osób na tych terenach. Fakt ten oraz kontakty z innymi kulturami na płaszczyźnie gospodarczej i towarzyskiej przełożył się na ich znaczną rolę w społeczności lokalnej. Często też właśnie oni byli orędownikami nowych inicjatyw. Rzecz taka miała się między innymi z ziemniakami, które pojawiły się w XVIII wieku w pierwszej kolejności w majątkach szlacheckich (Janicka – Krzywda 2011; s. 61). Pierwsza poczta w Podwilku powstała na początku XX wieku właśnie z inicjatywy Juliusza Divékyego i mieściła się w jego domu (Roszkowski 2009; s. 66).

Szlachta miała także duże znaczenie w krzewieniu polskości na początku XX wieku. Szczególne zasługi przypisuje się tutaj Adorjanowi Divékyemu, który działał on na rzecz przyjaźni polsko – węgierskiej na początku XX wieku angażując się w sprawy mniejszości polskiej na terenach Górnych Węgier. Przeciwdziałał on także postępującej słowacyzacji i dążył do uznania ludności polskiej zamieszkującej Górne Węgry jako mniejszości. Dzięki jego orędownictwu rozpoczęto kolportaż „Gazety Podhalańskiej” na Orawie, co miało na celu budowanie polskiej tożsamości narodowej. Gdy po I wojnie światowej okazało się, że Górna Orawa może stać się udziałem jedynie Polski lub Słowacji, Divéky opowiedział się po stronie polskiej, angażując się w orawskie ruchy narodowościowe (Roszkowski 1998; s. 38; 45 – 47). Istotne znaczenie dla współczesnej kultury Orawy ma dwór Moniaków w Zubrzycy Górnej, w pewien sposób reprezentujący pierwiastek polski. W 1937 ostatni z rodu, rodzeństwo Joanna Wilczkowa i Sandor Lattyak podarowali swoje budynki wraz z 4 hektarami przyległej ziemi Państwu Polskiemu z życzeniem utworzenia tam muzeum. W 1955 – po śmierci Wilczkowej – zaczął powstawać tam skansen gromadzący zabytki architektury z całej Orawy.

Podsumowując

Specyficzny charakter każdej kultury ludowej wynika z sumy czynników, które różnicują ją prowadząc do wyodrębnienia się osobnych grup etnograficznych. Kultura pasterska reprezentowana przez Wołosów będących pierwszymi kolonizatorami Karpat dała podwaliny pod wytworzenie się stosunkowo jednolitej kultury, która z czasem ulegała procesowi różnicowania prowadząc do powstania wielu grup etnograficznych o odmiennych cechach. Z tradycji wołoskiej wyrastają między innymi kultura Spisza, Podhala, Orawy i Żywiecczyzny. Nieustanne wpływy jakim kultura ludowa była poddawana wymuszały na niej ciągłą zmienność. Badając bowiem kulturę ludową nie badamy określonego „kanonu” elementów ją tworzących lecz proces jej ewolucji. Przeświadczenie o stałości udziału pierwiastków ludowych w kulturze wsi jest więc błędne.

Kultura Górnej Orawy odmienna jest od kultur grup ościennych co wynika przede wszystkim z innych realiów politycznych, w jakich przyszło jej się konstytuować. Stosunkowo duży przepływ ludności wynikający między innymi z poszukiwania zatrudnienia w sektorze pozarolniczym wpłynął na przełamanie izolacji świadomościowej prowadząc do zmian zarówno w kulturze duchowej jak i materialnej.

BIBLIOGRAFIA
Kultura ludowa Górali Orawskich; red. Urszula Janicka – Krzywda; wyd. Oficyna Wydawnicza „Wierchy” Kraków 2011;
Roszkowski J.; Rola Adorjana Divékyego w polskiej akcji „budzicielskiej” na Górnych Węgrzech w latach 1910 – 1920 [w:] Rocznik Orawski, 1998, t. II; 33 – 48;
Roszkowski J.; Dwory orawskie – Moniaków w Zubrzycy Górnej i Divékych w Podwilku [w:] Rocznik Orawski, 2009 t. VIII – IX; s. 55 – 72;
Smólski G.; Lud Polski na Górnych Węgrzech część III [w:] Ziemia. Tygodnik Krajoznawczy Ilustrowany, 1910, r. I, nr 6; s. 85 – 86;
Stomma L.; Antropologia kultury wsi polskiej XIX wieku; wyd. Tower Press; Gdańsk 2000;

ŹRÓDŁA INTERNETOWE
http://slachta.kosztolanyi.com/modules.php?name=Content&pa=showpage&pid=506 [dostępne 5.09.2014 21.00]

piątek, 29 sierpnia 2014

Geneza kultury Górnej Orawy i czynniki ją kształtujące; część III - migracje zarobkowe

Migracje zarobkowe
Wśród tych kontaktów istotną rolę w kulturze Górnej Orawy odegrały migracje zarobkowe. Przeludnienie, ekstensywny charakter gospodarki oraz niska wydajność rolnictwa i hodowli dość szybko wymusiło na ludności konieczność poszukiwania źródeł utrzymania w działalności pozarolniczej. Kryzys w gospodarce Orawy sprzągł się z zapotrzebowaniem na siłę roboczą w miastach południowych i środkowych Węgier oraz Stanów Zjednoczonych w związku z postępującą urbanizacją i rozwojem technologicznym.

Zarobkowe migracje ludności orawskiej możemy podzielić na stałe i okresowe. Migracje stałe wiązały się z dłuższą emigracją, z której niektórzy emigranci nie wracali już na rodzimą ziemię. Pierwsza fala wyjazdów rozpoczęła się w XVII wieku, nasilając się w wieku XVIII. Orawianie udawali się przede wszystkim na południe, na tzw. Dolne Ziemie, czyli tereny węgierskie wyzwolone pod koniec XVII wieku spod panowania tureckiego. Ryszard Kantor w swojej pracy „Migracje mieszkańców Orawy i ich wpływ na gospodarkę i kulturę regionu”, za Peterem Slavkoskym podaje, że w tamtym czasie nawet 1/3 ludności mogła na stałe opuścić Orawę (Kantor 1989; s. 5). Nie obniżyło to jednak w znaczący sposób demografii Orawy. Swoistym odciążeniem były dopiero migracje do Stanów Zjednoczonych, których apogeum przypadło na koniec XIX wieku. Szacuje się, ze w latach 1899 – 1913 Orawę opuściło nawet 14,5 tysiąca ludzi (w tym ok. 10 tysięcy mężczyzn i 4,5 tysiąca kobiet), z czego powróciło ok. 4 tysiące. Mieszkając w USA zatrudnienie znajdowali między innymi w przemyśle węglowym, naftowym, hutniczym i mięsnym (Kantor 1989; s. 10 – 11).

Migracje okresowe ludności orawskiej wiążą się przede wszystkim z handlem i robotami sezonowymi. Do XIX wieku najważniejszym towarem eksportowym Orawy było płótno. Handlujących nim nazywano platenikami (od słowa platno słow. płótno). Początkowo handlowali oni płótnem skupowanym od orawskich tkaczy. Jednak gdy rynek zbytu się powiększył skupowano je także po polskiej stronie – w Czarnym Dunajcu, Rabce, Myślenicach, w okolicach Żywca i w Andrychowie (Gotkiewicz 1954; s. 627). Swój towar sprzedawali zarówno na Węgrzech jaki i w Austrii, Bułgarii, Rumunii, w krajach bałkańskich a nawet w Egipcie (Kantor 1989; s. 7). Kupcy wyjeżdżali zazwyczaj końcem lutego lub początkiem marca, a wracali dopiero w okolicy grudnia (Gotkiewicz 1954; s. 628). Czas płóciennej prosperity zakończyły rozporządzenia węgierskie z 1890 roku, które zabraniały handlu płótnem osobom nie będącymi kupcami koncesjowanymi lub wytwórcami (Kantor 1989; s. 7 – 8). Wśród innych zawodów wędrownych praktykowanych przez mieszkańców Orawy można wymienić szklarstwo i druciarstwo (Reinfuss 1972; s. 144).

Innym sposobem zarobkowania były prace sezonowe. Zajęcie to stało się popularną alternatywą dla rolnictwa zwłaszcza po uwłaszczeniu chłopów w 1848 roku. Wielu Orawian znalazło wówczas zatrudnienie na obszarach Niziny Węgierskiej. Pracowali oni głównie w rolnictwie – w winnicach, przy żniwach, sianokosach, sadzeniu i zbieraniu kukurydzy oraz tytoniu. Poza tym znajdowali zatrudnienie w cegielniach, młynach, garbarniach, w fabrykach kleju oraz na budowach w Bratysławie i Budapeszcie. Według danych z 1910 roku w samej stolicy Węgier przebywało 150 tysięcy mieszkańców urodzonych na obszarze Orawy (Kantor 1989; s. 9 – 10).

Zarobkowa ekspansja Orawian przełożyła się na ożywienie gospodarki, a to natomiast, poprzez wzrost wartości pieniądza jako środka wymiany, na rozwój rzemiosła i handlu. Innym skutkiem migracji było pojawienie się na rodzimej ziemi przedmiotów, które emigrant przywoził lub przesyłał z miejsca pracy. Podobnie też przenikały inne elementy obcej kultury, takie jak rozwiązania architektoniczne i sztuka zdobnictwa ludowego. Napływ kapitału spowodował, że po zaspokojeniu podstawowych potrzeb chłop zaczął inwestować zarobione pieniądze w zabudowania – pojawiły się pierwsze murowane domy oraz zdobienia elewacji w postaci nadokienników. Niektórzy reemigranci fundowali także przydrożne kapliczki (Gotkiewicz 1954; s. 629). Z drugiej jednak strony szerokie kontakty z innymi grupami etnicznymi i kulturą miejską przyspieszył rozpad orawskiej tradycyjnej kultury ludowej. Wyraźnym przykładem tego jest męski strój, który zaczął zanikać wraz z rozwojem zawodów wędrownych. Handlarze woleli bowiem nie podkreślać swoim ubiorem obcego pochodzenia. Nieobecność mężczyzn w domu przyczyniła się do tego, że zmieniło się oblicze gospodarki rolnej, przenosząc ciężar obowiązków na kobietę (Reinfuss 1972; s. 147 – 148).


BIBLIOGRAFIA
Gotkiewicz M.; O płóciennikach na Górnej Orawie [w:] LUD 1954; t. XLI; s. 635 – 638;
Kantor R.; Migracje mieszkańców Orawy i ich wpływ na gospodarkę i kulturę regionu; wyd. Harcerska Oficyna Wydawnicza; Kraków 1989;
Reinfuss R.; Wpływ zawodów wędrownych na kształtowanie się kultury ludowej w Karpatach [w:] Studia z zakresu socjologii, etnografii i historii ofiarowane Kazimierzowi Dobrowolskiemu; red. Leśniewski W.; Wydawnictwo Literackie; Kraków 1972; s. 143 – 151;

czwartek, 28 sierpnia 2014

Geneza kultury Górnej Orawy i czynniki ją kształtujące; część II - granice administracyjne, warunki naturalne, targi i jarmarki

Granice administracyjne
Zagadnienie granic administracyjnych dotyczy przede wszystkim granic państwowych i granic komitatów. Każdy z komitatów regulowany był w swoim obrębie przez osobne ustawy, ograniczenia migracyjne i rozporządzenia gospodarcze. Jednolita struktura okręgu prowadziła do wyrównania cech kulturowych w danej jednostce administracyjnej, jednocześnie pogłębiając różnice pomiędzy jednostkami sąsiadującymi. Różnice te są jeszcze wyraźniejsze, gdy chodzi o granicę państw (Dobrowolski 1970; s.141). Klasycznym przykładem może być właśnie Górna Orawa, która dyktowana innymi warunkami politycznymi wyraźnie odstaje od pozostałych grup etnograficznych współczesnej Małopolski.

Warunki naturalne
Duży wpływ na kształt kultury ludowej mają także warunki naturalne i determinujące je położenie geograficzne. Jak zauważył Raymond Firth, brytyjski etnograf, środowisko naturalne wymusza, w pewnym stopniu, przyjęcie określonej formy kultury materialnej. Wynika to przede wszystkim z wykorzystywania, dostępnych na danym terenie, surowców. W przypadku Górnej Orawy podstawowym materiałem było drewno, gdyż tereny te aż do XV wieku porośnięte były pierwotną puszczą karpacką, którą z czasem postępującego zasiedlania stopniowo wyrębywano. Surowiec drzewny wykorzystywano także do tworzenia ozdób i rzeźb. Przykładem są orawskie nadokienniki, które mogą być zaadaptowaną lokalnie formą kamiennych elewacji występujących w miejskich kamienicach. Środowisko naturalne wpływa także na kulturę niematerialną, zwłaszcza w społeczeństwach o stosunkowo niskim poziomie rozwoju technologicznego (Kantor 1995; s. 145). Znajduje to odbicie, między innymi w typie gospodarki. Położenie terenu oraz specyficzny mikroklimat cechujący się niższymi temperaturami, większym zachmurzeniem i ilością opadów, co przekłada się na krótszy okres wegetacyjny wpłynęło na wytworzenie się tutaj specyficznej formy gospodarki pastersko – rolniczej. Te cechy oraz niska klasa gleb nie sprzyjały rozwojowi rolnictwa. Pasterstwo przyjęło formę pasterstwa górskiego. Owce i woły wypasane były na stokach Babiej Góry, Policy i Syhlca. Rolnictwo natomiast opierało się w dużej mierze ma zagospodarowaniu terenów niżej położonych. Uprawiano owies, orkisz, jęczmień, kapustę, groch, rzepę, bób i len, z którego przygotowywano płótno.

Jednym z najważniejszych determinantów kultury ludowej są różnorakie kontakty, zarówno między grupami społecznymi jak i w ich obrębie. Ludwik Stomma posługując się terminem izolacji wyróżnia kilka płaszczyzn relacji. Pierwsze z nich wynikały z przepływu ludności. Na Orawie związana ona była przede wszystkim z handlem na targach i jarmarkach oraz migracjami zarobkowymi. W obrębie grupy układały się one na płaszczyźnie chłop – kościół, dwór, szkoła (Stomma 1979; s. 131 – 132).
Targi i jarmarki
Poza globalnym rynkiem zbytu towarów wytworzonych na Orawie działał też rynek lokalny opierający się w dużej mierze na handlu na targach i jarmarkach, odbywających się z różną częstotliwością, zarówno na Orawie jak i Podhalu. W I połowie XX wieku informacje o tych wydarzeniach zamieszczone były między innymi w kalendarzach wydawanych w Nitrze w języku słowackim przez Towarzystwo św. Wojciecha. Kalendarze te poruszały różnorodne tematy - poczynając od polityki przez kulturę aż po nowinki rolnicze.

Początkowo targi spełniały tylko funkcję wymiany towarów. Z czasem jednak zaczęły odgrywać dużą rolę jako płaszczyzna kontaktów towarzyskich. Dawały także orientację w życiu politycznym wsi czy regionu, gdyż gromadziły ludzi z różnych miejscowości Orawy i Podhala. W ostatnich dekadach XIX w. z cosobotnich płóciennych targów słynęła Orawka. Na początku XX wieku duże znaczenie miał targ w Jabłonce (w gwarze określany jako jarmak lub kiermas), odbywający się w każdą środę. Oferowano na nim między innymi wyroby bednarskie i kołodziejskie (Kantor 1979; s. 6 – 7; Gotkiewicz 1954a; s. 631). Handlowano także wyrobami przemysłu domowego: jajkami, masłem, skórami zwierzęcymi oraz żywym inwentarzem – końmi, ptactwem, trzodą chlewną oraz bydłem, które według rozporządzenia z 1914 roku miało być sprzedawane tylko do południa. Jabłończańskie targi gromadziły ludzi nie tylko z Orawy ale i z Podhala oraz Żywca. Jak wspomina anonimowy autor artykułu z drugiej dekady XX wieku pod tytułem „O jarmarkach w Jabłonce” cotygodniowy napływ ludności wspomagał także interesy lokalnej karczmy i apteki, które by upadły bez obrotu jaki wówczas miały („Młotek” 1914; s. 5). Innymi ośrodkami handlu były Nowy Targ, leżący na Podhalu oraz Trstena, znajdująca się obecnie na Słowacji tuż przy granicy z Polską. Jacentemu Obrochcie z Chochołowa zapisało się w pamięci, że „więcej ludzi na jarmark do Trsteny, jak do miasta (Nowego Targu), bo tam były lepse wyroby” (Gotkiewicz 1954b; s. 635).

Na targi Dolnej Orawy udawano się głównie po gotowe elementy ubioru lub materiały i ozdoby potrzebne do jego wykonania. Kupowano między innymi buty, kapelusze, czepce, przędzę bawełnianą, wysokogatunkowe sukno ze Slanicy oraz guziczki zdobiące strój nazywane gombikami. Dużą rolę tej wymiany towarów wyraźnie widać po przesunięciu granicy i włączeniu Górnej Orawy do Polski. Brak pewnych surowców (np. bawełny) wymusił zmiany w stroju ludowym (Starek 1966; s. 14). Ludność orawska częściej zaczęła odwiedzać targi podhalańskie i stamtąd przywozić nowe idee i rozwiązania, co widać zwłaszcza w zdobnictwie ludowym i ubiorze.

BIBLIOGRAFIA
Dobrowolski K.; Dwa studia nad powstaniem kultury ludowej w Karpatach Zachodnich [w:] Pasterstwo Tatr Polskich i Podhala, t. VIII; red. Antoniewicz W.; wyd. Zakład Narodowy im. Ossolińskich; Warszawa 1970 s. 131 – 143;
Gotkiewicz M.; O knapach i płaciennikach w Chochołowie [w:] LUD 1954; t. XLI; s. 626 – 634 (a);
Gotkiewicz M.; O płóciennikach na Górnej Orawie [w:] LUD 1954; t. XLI; s. 635 – 638 (b);
Kantor R.; Moda w zdobnictwie ludowym na przykładzie orawskich nadokienników [w:] Rocznik Podhalański 1979, t. II; s. 35 – 44;
Kantor R.; O minionym i współczesnym krajobrazie kulturowym Górnej Orawy [w:] Spisz i Orawa : w 75. rocznicę powrotu do Polski północnych części obu ziem; red. Trajdos T.; wyd. Secesja; Kraków 1995; s. 139 – 156;
„Młotek”; O jarmarkach w Jabłonce [w:] Gazeta Podhalańska 1914, nr 7; s. 4 – 6;
Starek E.; Strój orawski; wyd. Polskie Towarzystwo Ludoznawcze; Wrocław 1966;
Stomma L.; Determinanty polskiej kultury ludowej XIX wieku [w:] Polska Sztuka Ludowa 1979, t. XXXIII, nr 3; s. 131 – 142.