wtorek, 23 czerwca 2015

Bogactwo ikonograficzne cyklu św. Jana Chrzciciela polichromii kościoła w Orawce

Kościół w Orawce jest najstarszym zachowanym zabytkiem sztuki sakralnej Górnej Orawy. Wybudowany w latach 1651 – 1658 wyróżnia się wyjątkowo bogatą dekoracją malarską, która w myśl barokowej tendencji horror vacui zapełnia niemal całą powierzchnie ścian i większość sprzętów. Składają się na nią 3 zasadnicze cykle malowideł – sceny z życia św. Jana Chrzciciela, dekalog i hagiografia węgierska oraz tak zwane sceny luźne, wśród których znajdują się wyobrażenia piekła, nieba, czyśćca oraz świętych: Anny, Krzysztofa i Marii Magdaleny Pokutującej. Całość polichromii dopełniają przedstawienia ornamentowe. Związek kościoła z patronem najsilniej podkreślają najstarsze malowidła polichromii przedstawiające dzieje życia św. Jana Chrzciciela, które w swojej formie, przywodzącej na myśl arrasy, nawiązują do włoskiego renesansu.

Malowidła te powstawały etapami. Wcześniejsze, zapewne wykonane jeszcze z inicjatywy ks. Jana Sczechowicza, pokrywają stropy i ściany północne. Składa się na nie 7 scen z życia proroka: zwiastowania Zachariaszowi, nawiedzenia św. Elżbiety, narodzenia św. Jana Chrzciciela oraz wyobrażenie małego św. Jana. Dopełniają je przedstawienia ewangelizacji prowadzonej przez św. Jana Poprzednika, czyli tzw. Głos wołającego na puszczy, chrztu Chrystusa oraz napomnienia Heroda. Później dodano także sceny: kazania św. Jana Chrzciciela, ukazania Jezusa, pobytu Jana Chrzciciela w więzieniu, uczty Heroda, ścięcia św. Jana Chrzciciela, podania głowy św. Jana Herodiadzie przez Salome oraz pogrzeb św. Jana. Te przedstawienia biblijne wyraźnie, przystające treściowo do wcześniejszych, odznaczają się od nich jednak pod względem malarskim, co wyraźnie widać choćby w strojach postaci. W pierwszych scenach Świętego oraz apostołów przedstawiono w odzieniu nawiązującym do strojów antycznych i wschodnich, w późniejszych natomiast do szlacheckich, mieszczańskich i dworskich. Jak zauważa Hanna Pieńkowska, o ile najstarsze malowidła wykazywały związek z włoską manierą renesansowego malarstwa, tak kolejne 7 było charakterystyczne dla Jezuitów, którzy urzędowali w Trnavie stanowiącej ośrodek władzy kościelnej Górnych Węgier. Malowidła te podlegały także raczej wpływom sztuki północnej niż włoskiej (Pieńkowska, Trajdos, 1999, s. 26 – 27).

Pierwsze trzy sceny pod względem chronologii zdarzeń z życia Świętego – zwiastowanie Zachariaszowi, nawiedzenie św. Elżbiety, narodzenie św. Jana – mają silne uzasadnienie biblijne. Źródłem każdej z nich jest pierwszy rozdział Ewangelii św. Łukasza. O zwiastowaniu Zachariaszowi mówią wersety 5 – 25, o nawiedzeniu Elżbiety 39 – 56, scena narodzenia św. Jana opisana jest natomiast w wersetach 57 i 59 – 63. Składają się na nią dwa wydarzenia relacjonowane w Piśmie Świętym oddzielnie: samo narodzenie proroka oraz nadanie mu imienia Jan przez Zachariasza.

Orawczańskie wyobrażenie zwiastowania Zachariaszowi odbiega nieco od przekazu biblijnego, który mówi: „a całe mnóstwo ludu modliło się na zewnątrz przybytku podczas składania kadzidła w ofierze” (Łk 1, 10). Artysta bowiem, oprócz ludzi na zewnątrz, umieścił ich również w świątyni. Znajduje to jednak swój pierwowzór w renesansowym malarstwie Włoch. Tego typu wieloosobowe przedstawienia można spotkać choćby u Domenico Ghirlandaio (fresk „Objawienie anioła Zachariaszowi”, prezbiterium kościoła Santa Maria Novella, 1486-90) czy Giotta (Zwiastowanie Zachariaszowi, fresk z cyklu „Sceny z życia św. Jana Chrzciciela”, kaplica Perruzzi, Santa Croce, Florencja, 1320). Także w kolejnych scenach z życia św. Jana kościoła w Orawce można odnaleźć liczne odniesienia do cykli malarskich wymienionych artystów.

Bogaty sens odkrywa przed widzem także malowidło przedstawiające nawiedzenie św. Elżbiety. Scena ta, mimo pozornego braku odniesienia do życia Jana Chrzciciela, ma jednak głębokie uzasadnienie. Wskazuje bowiem na łączność Jana Chrzciciela z Maryją i Jezusem. Co też podkreślił św. Ambroży stwierdzając, że trzymiesięczny pobyt Maryi w domu Zachariasza – jaki sugeruje św. Łukasz w swojej Ewangelii – „był dla Jana czasem czerpania ze źródła łaski i sposobienie się do misji prekursora. Od chwili swojego pierwszego spotkania Jan i Jezus pozostaną już na zawsze ze sobą ściśle złączeni.” (Mazurkiewicz, 2002, s. 31). Nic więc dziwnego, że motyw nawiedzenia św. Elżbiety przez Maryję wykorzystywany w sztuce był bardzo często i często występował nie tylko samodzielnie, ale także w cyklach malarskich obrazujących życie św. Jana, jak na przykład na południowych drzwiach Baptysterium San Giovanni (Florencja) zaprojektowanych przez Andrea Pisano i wykonanych w latach 1329 - 1336. Według Hanny Pieńkowskiej kanonów ikonograficznych tego przedstawienia należy doszukiwać się jednak w bizantyjskich mozaikach z VI wieku, skąd rozpowszechnione zostały we Florencji (Pieńkowska, Trajdos, 1999, s. 25).

Natomiast artysta tworzący scenę narodzenia św. Jana łącząc scenę narodzenia i nadania imienia przez Zachariasza, sięga do głęboko zakorzenionego w renesansowym malarstwie wspólnego traktowania tych motywów mimo, iż Biblia traktuje je oddzielnie. Pojawiają się między innymi na freskach Filippo Lippi (katedra św. Stefana, Prato, Włochy, 1465), Jacopo Pontormo (Narodzenie św. Jana Chrzciciela, Galeria Uffizi, Florencja, 1526), we wspomnianym już cyklu fresków Giotta oraz u Rogiera van der Weydena (Ołtarz św. Jana Chrzciciela, Galeria Malarstwa w Berlinie, 1445 – 1460). Ostatnie dzieło wyróżnia się jednak – na pierwszy plan wysuwa się scena nadania imienia Janowi przez Zachariasza, czyniąc połóg Elżbiety zaledwie tłem. W dziełach włoskiego renesansu obydwa te motywy, często także wzbogacone o scenę kąpieli niemowlęcia – tak jest to przedstawione w Orawce, są równorzędne. Niewykluczone także, iż zgodnie z biblijnymi przesłankami jedną z kobiet kąpiących niemowlę jest Maryja, która według Ewangelisty była obecna przy narodzinach Jana. (Pieńkowska, Trajdos, 1999, s. 25). To też odnosiłoby się do średniowiecznej tradycji utrwalonej w „Złotej legendzie” Jakuba de Voragine, że Maryja była pierwszą osobą, którą podniosła nowonarodzonego Poprzednika (Mazurkiewicz, 2002, s. 49).

Na polichromii kościoła w Orawce nie odnajdziemy, rozpowszechnionego w sztuce renesansu, wyobrażenia dorosłego św. Jana na pustyni. Młody mężczyzna wyposażony w atrybuty: baranka, kij lub krzyż, skromne odzienie – czy to wielbłądzią skórę czy też szatę purpurową, podkreślające pustelniczy charakter jego życia zastąpiony został przez postać małego Jana w otoczeniu natury. Chłopczyk przedstawiony został samotnie, co także stanowi odniesienie do Jego anachoretyzmu – ascetycznego życia i umartwiania się w samotności. Tak jak w przypadku wcześniejszych scen, także ta znajduje pierwowzór w sztuce włoskiej. Jeden z najstarszych znanych dzieł pochodzi z lat 1329 – 1336 z wspomnianych już drzwi florenckiego baptysterium. Znany jest także obraz (Jan Chrzciciel na pustyni, Santa Maria Novella, Florencja, 1490) wspomnianego już Domenico Ghirlandaio.

Hanna Pieńkowska, podążając tropem Alexandre’a Messerona, analizującego ten typ wyobrażenia tyle, że namalowanego przez Pinturicchia zauważa, że podkreśla ono związek św. Jana z przyrodą. Pinturicchio przedstawiając w swoim dziele jelenia i łanię nawiązuje do symbolicznych treści zawartych w psalmach: „Jak łania tęskni do wód strumienia, tak dusza moja tęskni do Ciebie, Boże” (Ps 42,2). Według badaczki podobną funkcję w orawczańskim wyobrażeniu może stanowić jeleń zbliżający się do baranka, który w chrześcijańskiej tradycji symbolizuje Chrystusa (Pieńkowska, Trajdos, 1999, s. 25).

Kolejnych 5 malowideł przedstawiają już dorosłego Świętego Poprzednika i Jego działalność ewangelizacyjną. Również, jak w przypadku wcześniejszych scen, także tutaj możemy zauważyć silne odniesienia biblijne. O Janie Chrzcicielu wspominają bowiem wszystkie cztery Ewangelie oraz liczne apokryfy i podania, które akcentują jednocześnie podobieństwo żywotów Jezusa i Jana jako Jego herolda. Już choćby Jan jako „głos wołającego na puszczy” jest nawiązaniem do Ewangelii św. Jana (1, 22 – 23) i św. Marka (3, 4 – 5) odnoszących się do proroctwa Izajasza (Iz 40, 3). W nurt ewangelizacyjnej działalności Jana wpisują się także sceny chrztu Jezusa i upomnienie Heroda. O ile o pierwszym wypadku wspomina o nim i św. Marek ( 1, 9-10) i św. Łukasz (3, 21 – 22), tak o drugim wydarzeniu nie dowiemy się z Pisma Świętego niczego. Intersującym faktem może być, że wszystkie trzy przedstawione są na drzwiach we florenckim Baptysterium. Podobnie odnajdziemy tam także wyobrażenia ukazania Jezusa uczniom, znajdującego się również na polichromii w Orawce pośród młodszych malowideł.

Szczególną uwagę należy poświecić także chrztowi Jezusa, który jest tak naprawdę największym wydarzeniem z życia św. Jana Chrzciciela i objawieniem boskości Zbawiciela. Dlatego też, sztuka chrześcijańska wyjątkowo często sięgała po ten motyw obrazując go na wiele sposobów. Najstarsze zachowane przedstawienia pochodzą aż z II wieku z katakumb Kaliksta w krypcie św. Łucji z II wieku, a także z mozaiki w baptysterium Ortodoksów w Rawennie z V wieku i w baptysterium Arian z VI (Pieńkowska, Trajdos, 1999, s. 28). Kompozycja z polichromii kościoła w Orawce nawiązuje jednak do włoskich wzorców, które jednocześnie odżegnują się od tradycji Wschodu – chrztu przez zanurzenie, który możemy zaobserwować jeszcze u Giotta. W późniejszych wyobrażeniach chrzest dokonuje się przez polanie głowy. I właśnie w taki sposób przedstawił artysta chrzest Jezusa w świątyni w Orawce.

Można wymienić wiele dzieł nawiązujących do tego wydarzenia, jak choćby obraz „Chrzest Chrystusa” (1473-75) Andrea del Verrocchia. Ikonografia tego motywu stale się jednak rozwijała. Na przykład Rafael w Sanzach Watykańskich ukazuje już w chrzest Jezusa przy równoległym chrzcie Żydów. Tycjan wprowadza natomiast gest pokory św. Jana przyklękającego przed Synem Bożym oraz analogiczny gest Jezusa (Pieńkowska, Trajdos, 1999, s. 29). Nieodłącznym atrybutem chrztu był krzyż symbolizujący ukrzyżowanie lub też proroczą misję św. Jana oraz podkreślający związek tych dwóch wydarzeń (Sanders, 2010). W najwcześniejszych, wczesnobizantyjskich, wyobrażeniach krzyż jednak nie występuje zastąpiony pewną forma architektoniczną, która ponoć faktycznie znajdowała się w miejscu chrztu (Jensen, 1993). Scena chrztu Jezusa w kościele w Orawce nawiązuje do włoskich mistrzów poprzez układ i przedstawienie postaci. Jak wskazuje Hanna Pieńkowska dzieło opatrzone emblematem Akademii Krakowskiej może wskazywać na związek z krakowskim środowiskiem artystycznym (Pieńkowska, Trajdos, 1999, s. 38).

Kolejna ewangelizacyjna scena z życia św. Jana Chrzciciela jest zarazem pierwszą z cyklu Jego męczeństwa i śmierci. Scena przedstawia realną postać Heroda Antypasa, tetrarchy Galilei, który poślubił swoją szwagierkę Herodiadę. Najczęściej też w scenie napominania przez św. Jana przedstawiana jest ona tuż obok władcy. W tej scenie w Orawce kobieta ta jednak w ogóle nie występuje – podobnie jak na architrawie baptysterium w Pizie (Pieńkowska, Trajdos, 1999, s. 28). Sam motyw napominania występuje jednak niezwykle rzadko. Jednym z nielicznych przykładów jest tutaj scena z drzwi w Baptysterium we Florencji. O wiele częstszym motywem w sztuce renesansu jest uczta Heroda często łączona ze ścięciem Proroka. To też oglądamy u Rogiera van der Weydena w ostatniej części ołtarza św. Jana Chrzciciela (Gemäldegalerie, Berlin, Niemcy, 1455 – 1460). Hanna Pieńkowska jednak błędnie podaje, że scena ta przedstawia napominanie Heroda przez Jana (por. Pieńkowska, Trajdos, 1999, s. 27).

Misja ewangelizacyjna św. Jana jest kontynuowania w drugiej, nieco młodszej, części malowideł. Znajdują się tutaj choćby kazanie św. Jana oraz ukazanie Jezusa uczniom. Także te sceny mają uzasadnienie w Biblii: pierwsze z nich w Ewangelii św. Łukasza (3,3) i św. Mateusza (2,7), drugie natomiast u św. Jana (1, 29 – 30). W obydwu prorok ubrany jest zgodnie z opisem św. Marka i św. Mateusza: „A Jan miał odzienie z sierści wielbłądziej i pas skórzany około bioder swoich”. Motywy te były rozpowszechnione we włoskim renesansie, czego przykładem jest fresk Domenico Ghirlandaio (prezbiterium kościoła Santa Maria Novella, 1486-90).

Kolejnych 5 scen, tj. św. Jan Chrzciciel w więzieniu, uczta Heroda, ścięcie św. Jana Chrzciciela, podanie głowy św. Jana Herodiadzie przez Salome oraz pogrzeb św. Jana Chrzciciela odnosi się już pośrednio lub bezpośrednio do śmierci Proroka. Przy czym tylko pierwsza i druga scena, posiadają biblijne przesłanki. Wspominają o tym bowiem Ewangelie św. Mateusza (Mt 16, 3) oraz św. Marka (Mk 6, 20 – 21). Pierwszy z Ewangelistów dodaje jeszcze o odwiedzinach św. Jana przez uczniów. I właśnie ta scena pojawia się choćby na wielokrotnie wspominanych drzwiach florenckiego Baptysterium. W Orawce przedstawiono jednak jedynie postać samotnego Pańskiego Poprzednika w kajdanach.

Chronologia wydarzeń wskazuje, iż kolejnym elementem życia św. Jana była uczta Heroda. W malarstwie przedstawiana jest ona w dwojaki sposób – łączona jest zarówno z tańcem Salome, jak i ścięciem św. Jana. W Orawce jednak przedstawiona jest całkowicie odmiennie od utartych wzorców – nie widzimy Salome, a jedynie Heroda i jego biesiadników. Motyw tańca tej kobiety często przewijał się w kulturze i sztuce poczynając już od Ewangeliarza z Chartes (Pieńkowska, Trajdos, 1999, s. 32) i Drzwi Florenckich Pisano. Malował go także, między innymi, Giotto (Kaplica Peruzzi, Santa Croce, Florencja, 1315) czy Filippo Lippi (katedra św. Stefana, Prato, Włochy, 1460-1464).

Scenę uczty niejednokrotnie łączono także ze ścięciem św. Jana i okazaniem Jego głowy Herodowi. Widzimy to i w przypadku drzwi florenckich, i na obrazach mistrzów: Rogiera van der Weyden (ołtarz św. Jana Chrzciciela, 1445 – 1460), czy Giotta (fresk z cyklu „Sceny z życia św. Jana Chrzciciela”, kaplica Perruzzi, Santa Croce, Florencja, 1320), Filippo Lippi (katedra św. Stefana, Prato, Włochy, 1460-1464). Dwa ostatnie przykłady łączą jednak w sobie zarówno samą ucztę, jak i taniec i ścięcie.

W przypadku polichromii w Orawce scena uczty Heroda przykuwa uwagę widza z innych względów. Biesiadników namalowano bowiem w strojach z epoki. Mężczyźni ubrani są w żupany pionowo rozcięte z przodu z naszytymi drobnymi guzów, pozostającymi w modzie w XVII wieku. Na głowach mają czapki charakterystyczne dla mody polskiej i węgierskiej, przy czym jeden z mężczyzn (siedzący w środku) nosi kuczmę, czyli węgierską odmianę z futrzanym workiem i bez piór. Poniżej ucztujących znajduje się mężczyzna nie przystający strojem do uczty. Nosi on strój nawiązujący do krótkich kaftanów przyjętych w modzie węgierskiej w XVII wieku i nazywany dolmanami (Gutowska-Rychlewska, 1968, s. 495 – 502). Sposób ujęcia tej postaci w malunku nasuwa skojarzenia z przedstawieniem fundatorów na obrazach średniowiecznych. W przypadku świątyni w Orawce, można by przyjąć, że jest to wizerunek Stanisława Moniaka, nobilitowanego w 1674 roku przez Ferdynanda III, będącego współfundatorem dekoracji malarskiej kościoła. Jednak inne przedstawienia sołtysa, między innymi z chorągwi wotywnej znajdującej się w kościele św. Michała w Zubrzycy Górnej, zdaje się temu przeczyć. Pojawia się też druga hipoteza, że jest to autoportret autora, jednak teza ta nie ma silnych podstaw, a jedynie przesłanki (Pieńkowska, Trajdos, 1999, s. 34).

Następna scena z życia Pańskiego Poprzednika przedstawiona na polichromii w Orawce, czyli ścięcie Świętego, wiąże się z podaniem Jego głowy bezpośrednio Salome, tak jak to ma miejsce we fresku Filippo Lippi (katedra św. Stefana, Prato, Włochy, 1465) albo obrazie Albrechta Altdorfera (Muzeum sztuki w Wiedniu, 1508). W innych źródłach ikonograficznych pochodzących z okresu renesansu kobieta z głową Jana na tacy przedstawiana jest o wiele częściej podczas uczty, gdy okazuje głowę Herodowi, a nie z katem.

Warto zauważyć, że także tutaj występuje aktualizacja strojów. Salome nosi strój charakterystyczny dla drugiej połowy XVII wieku: suknię na sposób „eu manteau” z długimi przezroczystymi rękawami wystającymi z ciasnego sznurowanego gorsetu oraz charakterystycznym nakryciem głowy zwanym „fontage” (Gutowska-Rychlewska, 1968, 540). Także strażnik – kat nosi strój z drugiej połowy XVII wieku. Podobny zabieg artysta zastosował w kolejnych dwóch scenach.

Kolejne dwie sceny, zamykające już cykl życia św. Jana Chrzciciela – podanie głowy Świętego Herodiadzie przez Salome oraz pogrzeb Proroka nie występują w sztuce sakralnej zbyt często. Ich pierwowzory można jednak znaleźć na drzwiach Baptysterium we Florencji.

Przyglądając się monumentalnemu dziełu obrazującemu życie św. Jana Chrzciciela w Orawce nie sposób nie dostrzec licznych znaczeń i paraleli religijnych oraz bogatego kontekstu kulturowego świadczącego o życiu i wierze najstarszych pokoleń Górnej Orawy. Cykl życia św. Jana Chrzciciela w sposobie wyrażenia treści i jej odbioru nawiązuje do późnośredniowiecznej formy Biblii Pauperum. Głównym celem artystów było skrótowe przedstawienie poszczególnych scen, zawarcie tylko najważniejszych symboli czytelnych dla niepiśmiennego i niewyedukowanego społeczeństwa chłopskiego. Obraz był bowiem jedną z form przekazu idei, a malowidła w założeniu miały także wzmocnić moralistyczny wydźwięk kazań. Współczesne realia, mimo zmiany kondycji społeczeństwa, pozbawiają polichromię tak wyraźnego charakteru dydaktycznego, ustępując jednak jej dekoracyjności.

BIBLIOGRAFIA
Gutowska-Rychlewska Maria, Historia ubiorów, Wrocław – Warszawa – Kraków 1968
Jensen Robin, What Are Pagan River Gods Doing in Scenes of Jesus’ Baptism?, dostępny: http://members.bib-arch.org/publication.asp?PubID=BSBR&Volume=9&Issue=1&ArticleID=17 (22.05.10 12:20)
Mazurkiewicz Roman, Deesis. idea wstawiennictwa Bogarodzicy i św. Jana Chrzciciela w kulturze średniowiecznej, Kraków 2002
Pieńkowska Hanna, Trajdos Tadeusz, Kościół w Orawce, Kraków 1999
Sanders Fred, The Baptism of Christ: 2. John the Baptist, dostępny: http://www.scriptoriumdaily.com/2010/01/05/the-baptism-of-christ-2-john-the-baptist/ (1.06.2010 18:55)

poniedziałek, 25 maja 2015

Cudo bliżej nieznane - o tak zwanej szafie orawskiej

 Zupełnie nieznanym przykładem orawskiej twórczości ludowej jest malowana szafa podarowana Muzeum Etnograficznemu w Krakowie w 1925 roku przez Emila Mikę. Trudno jednak jednoznacznie umieścić ją w kategoriach przedmiotu o charakterze użytkowym, ponieważ jej nadrzędną funkcją jest oddziaływanie estetyczne i dydaktyczne, a dopiero w dalszej kolejności użytkowe. Ten szczególny wymiar nadaje jej mazerunek skrzydeł drzwiowych, na których znajduje się 69 obrazków nie ułożonych w żadną chronologiczną albo tematyczną całość. Jest to jeden z największych w Polsce zbiorów obrazów o tematyce świeckiej w jednym miejscu. 

Seweryn T.; Orawski Orbis Pictus [w:] Polska Sztuka Ludowa; 1960, r. XIV; s. 79
Tematyka obrazów malowanych na szafie jest bardzo różnorodna i trudna do sklasyfikowania, widzimy bowiem ludzi różnych stanów i z różnych regionów, wśród których znajdują się zarówno górale spiscy, podhalańscy jak i damy w węgierskich strojach i węgierscy husarzy. Niektóre postacie potraktowane są nieco portretową manierą, inne natomiast są częścią swoistych scenek rodzajowych. Szczególną uwagę widza przykuwają zwłaszcza sceny cyrkowe prezentujące nieznany mu i dziwaczny świat. Wśród nich odnajdujemy szereg sztuczek wykonywanych przez charakterystycznie ubrane postacie np. mężczyznę stojącego na koniu, który w biegu przeskakiwał linę, błazen lub lew połykający głowę tresera. W nurt ten wpisują się także malunki egzotycznych zwierząt – żyrafy i wielbłąda. Tadeusz Seweryn twierdzi, że sceny te malowane być musiały z obserwacji, jednak niektóre motywy ujęte przez artystę pojawiają się na drzeworytach lub malowanych kaflach węgierskich lub słowackich. Wśród innych zaskakujących motywów pojawia się seria obrazów zaczerpniętych z literatury folklorystycznej. Odnajdujemy tutaj przykłady świata na opak. Mamy na przykład przedstawienie konia jadącego na człowieku. Motyw ten pojawia się między innymi na ludowych obrazkach katalońskich. Inne motywy folklorystycznie sięgają do świata demonologii. Autor obrazków namalował między innymi kostuchę z młotem, a nie z kosą jak to przedstawiała ikonografia kościelna oraz płanetnika i diabła. Na szafie namalowano także „obcych” Żyda i Cygana. Pozostałe obrazy odnoszą się już z reguły do życia codziennego i przedstawiają postacie w strojach wiejskich zarówno z terenu Podhala, Węgier jak i Spisza. Widzimy między innymi parobków prowadzących pijanego, Żyda upominającego się o pieniądze, tańczącą parę, skok nad ogniskiem czy górala podhalańskiego wymachującego butelka. Autor malunku na szafie wykonał także bardzo dokładne podobizny owadów i ujął na mazerunku jelenia w biegu oddając go w pełnym ruchu.

Autorstwo szafy przypisuje się dziadkowi darczyńcy – Wendelinowi Mice, który był organistą i nauczycielem, w znajdującym się obecnie na Słowacji, Námestovie. Tadeusz Seweryn, zajmujący się analizą tych malunków umieścił ją w kręgu kultury madziarskiej. Zauważył bowiem, że przedstawienia figuralne o charakterze świeckim są niespotykane na obszarze Polski, występują jednak na terenie Słowacji, Niemiec i Węgier.

Bibliografia:
Seweryn T.; Orawski Orbis Pictus, Polska Sztuka Ludowa; 1960, r. XIV; s. 67 – 86

czwartek, 30 kwietnia 2015

Zarys najstarszego osadnictwa Orawki

Orawka, zwana początkowo Dolną Orawką, zaczęła się formować jeszcze w XVI wieku na terenach formalnie należących do Jabłonki (Kavuljak 1955, s. 188). Jej zasadźcą i pierwszym sołtysem był Jerzy Wilga, który osiadł tam wraz z dziewięcioma siedlakami. Dnia 24. kwietnia 1585 otrzymali oni akt zwalniający ich szesnastoletnim okresem wolnizny z wszelkich obciążeń podatkowych (Semkowicz 1932, s. 15 – 17). Jak wynika z dokumentu potwierdzającego wcześniejsze postanowienia, Wilga sprawował urząd jeszcze w 1596 roku (Semkowicz 1932, s. 21 – 22). Do końca XVI wieku Orawka rozwijała się systematycznie – w 1598 roku znajdowało się tam już 15 domów siedlackich (kmiecich). W ciągu kolejnych dziesięciu lat ich liczba jednak zmniejszyła się aż pięciokrotnie – według Andreja Kavuljaka w 1608 roku znajdowały się tam zaledwie 3 domy (Kavuljak 1955, s. 188). Bardzo prawdopodobnym powodem tego regresu była bieda spowodowana opodatkowaniem niewspółmiernym z dochodami ludności chłopskiej, zwłaszcza iż skończył się już przewidywany okres wolnizny. Część ludności wyemigrowała zapewne na południe, na żyźniejsze ziemie opuszczając swoje dotychczasowe domostwa.

W 1609 roku po raz pierwszy formalnie została użyta nazwa Orawka pod Kulichem, co też może sugerować, że jeszcze przed tym rokiem funkcję sołtysa objął Gaspar Kulich. W 1616 roku Jerzy Thurzo wydał dokument (zamieszczony w: Semkowicz 1932, s. 52 – 54), w którym określił nowe powinności, czynsze i daniny względem sołtysa i ośmiu osiadłych w Orawce siedlaków oraz wyznaczył nowe granice wsi. Według Inwentarza Państwa Orawskiego z 1624 roku Orawka miała wówczas dwóch sołtysów – Gaspara Kulicha i Mikołaja Spytkowskiego(Semkowicz 1939, s. 155 – 156). Od 1659 roku osada funkcjonuje już jednak jako Orawka sub Spytkowski, jej sołtysem jest Andrzej Spytkowski, którego następcą w razie bezpotomnej śmierci miał zostać szwagier, Daniel Sztrezenitsky (Kavuljak 1955, s. 189). Wykazano wówczas także, iż Orawkę zamieszkiwały 453 osoby, w tym jedynie 5 luteranów.

Dużym spustoszeniem dla osady były powstania i wojny religijne, w szczególności zaś przejście przez Orawę wojsk litewskich w 1683 roku. W 1690 roku wykazano istnienie zaledwie trzech ról osadniczych. Od tego czasu ich liczba systematycznie rosła – w 1712 i w 1715 były już 4 role, w 1778 roku aż dziewięć. Orawkę zamieszkiwało wówczas około 380 osób. 50 lat później, w 1828 roku, liczba mieszkańców sięgnęła 603. Doliczono się także 127 domostw. W roku 1870 w 140 domach zamieszkało 637 Orawczan (Kavuljak 1955, s. 189 - 190).

Wspomniany już Inwentarz z 1624 roku daje wgląd w nazwiska pierwszych osadników. Orawkę zamieszkiwały wówczas 22 rodziny – w tym dwie sołtysie – zajmujące 8 ról osadniczych, które utożsamiane były z przydzielonymi łanami. Były to: na roli Rychlykowej – Gregor Rychik i Matek Philip; roli Kurczinowej – Martyn Bredon, Janek Jazyk, Pavel Lybas, Woytek Kurek; Kocurowej – Woytech Koczur; Wranowej – Jakub Wrona, Blazek Wrana, Woytek Wrana; Kulichowej – Ssimek Kulych, Voytech Kulych, Matek Kulych; Madanyowej – Gregor Madan, Ondrey Prosniak, Voytiech Knap; Suroukowej – Bartek Ssurouka, Dudka Swinek. Dodatkowo na łanach sołtysich osadzone były trzy rodziny zagrodnicze: Klymek Poliak Cygan, Stanisław Genssor i Zachariasz Chana (Semkowicz 1939, s. 155 – 156).

Spośród tych rodzin do XIX wieku w sposób ciągły zamieszkiwali potomkowie Wojciecha Knapa i Wojciecha Kurka. Poszczególne spisy pozwalają nam określić drogę ewolucji tych nazwisk. Spadkobiercy nazwiska Kulych już w 1659 roku zaczęli posługiwać się także nazwiskami Kuliga oraz Kulik. Kurków, w spisie w 1659 roku, zapisano jako Kurkowiak. Później, aż do XIX używano pierwotnej formy. Nazwisko Knap nie zostało odnotowane w 1659 roku, powróciło jednak w spisie z 1715 roku w brzmieniu Knapcsik, tak też występowało do początku XIX wieku kiedy pojawia się jako Knopczek.

Przed 1715 rokiem z Orawki zniknęło natomiast nazwisko Madan (Madon) i Wrana (Vrona). Pozostałe nazwiska pierwszych osadników nie zostały odnotowane w kolejnym spisie, mimo iż obejmował on już przełom drugiego i trzeciego pokolenia. Pozorny brak ciągłości nie znaczy jednak, że wszystkie te rodziny wyemigrowały. Zanik tych nazwisk można wytłumaczyć na dwa sposoby. Pierwszy z nich, najbardziej oczywisty, wynikał z wymarcia męskiej linii potomków. Córki gospodarzy, wychodząc bowiem za mąż przyjmowały nazwisko męża, który niekoniecznie pochodził z ich rodzimej wioski. Na to też może wskazywać duży napływ nowych nazwisk w spisie z 1659 roku. Część nazwisk mogła natomiast zostać zastąpiona przydomkami – analogicznie do tego jak miało to miejsce w XIX wieku. Z braku zachowanych dokumentów nie możemy jednak określić, w jaki sposób się to dokonywało. Niewątpliwie jednak część nazwisk mieszkańców Orawki jest endemiczna, także, a może i zwłaszcza, tych późniejszych.

Jedynie o maksymalnie dwa pokolenie krótszym rodowodem po mieczu od Kulichów i Knapów mogą pochwalić się rodziny Brząkała (Brunkala, Brunkalak), Godawa (Godava, Godala), Stec (Stetik, Sztecsik, Stecs) oraz ówczesne rodziny sołtysie Sztrezenitskych i Spykowskich (Szpitkovsky, Spytkovcsky). W ciągu 35 lat jakie upłynęły pomiędzy kolejnymi spisami pojawiły się także nazwiska: Blastiak, Cerniak, Cibulek, Dubciak, Durdia, Grobar, Kapustiak, Karcmar, Konik, Kramar, Mastalia, Skripciak, Skupeny, Sperka, Stalamach, Tetlak, Vitezak, Zubek (Kavuljak 1955, s. 189). W zdecydowanej większości nie przetrwały one jednak do 1715 roku. Spośród nich jedynie nazwisko Grobar, i to także nie w sposób ciągły, pojawia się w Orawce do końca XIX wieku. Zanik pozostałych wiąże się między innymi z ruiną osady spowodowaną działaniami wojennymi toczącymi się na całej Orawie.

Do 1715 roku z Orawki znikły kolejne nazwiska rodowe pierwszych osadników - Wrona i Kulik. Ostały się rody Godawów, Steców, Knapczyków, Kurków, Spytkowskich, Strezenickych. Brząkałowie byli już natomiast reprezentowani przez dwie rodziny: Marcina i Alberta (Wojciecha). Występowały także dwie rodziny o nazwisku: Pagacs, Oharak. Platenak, Szklinak, Gyurgyinak, Dsubek oraz Kracsik. Wspólne nazwiska poszczególnych rodzin mogą wskazywać na ich pokrewieństwo. Niewykluczone, że protoplasta rodu przybył do Orawki kilka pokoleń wcześniej z całą rodziną lub wżenił się w miejscową, dając początek rodowi, który później się rozgałęził. Możliwe także, że jednocześnie, lub w niedługim odstępie czasu, osiedli się w Orawce bracia. Prócz wyżej wymienionych w 1715 roku w Orawce mieszkały też rodziny o nazwiskach: Dsubek, Koval, Kuchtyak, Marchefka, Pasik, Vetrek, Casimircik. Nazwiska te spotykamy także w urbarzu Marii Teresy z 1772 roku. Nie występują w nich już jednak: Augustin, Bajasz, Bogas, Danilyak, Dordniak, Fuliak, Gyurgyinak, Konicsak, Liszak, Mikulajcik, Starma, Stelin, Utraciak oraz Vahaj (URB 13. TÉKA: Árva: Orauka sub Kulicz).

Zmiany w strukturze występujących nazwisk w kolejnych 3 pokoleniach mieszkańców Orawki nie były już takie znaczące. W 1772 roku Orawkę zamieszkiwały 52 rodziny siedlacze i 2 zagrodnicze (UMT dla ÁRVA: Kulich). Ponad to osobno wyodrębniono dwudziestu zagrodników gospodarujących na ziemiach należących do parafii. Ta pozyskała je w 1662 roku na własność (Kavuljak 1955, s. 189). Od tego też czasu nie podlegały jurysdykcji Zamku Orawskiego, na co też może wskazywać potraktowanie ich odrębnie w urbarzu analogicznie, jak miało to miejsce w przypadku dóbr szlacheckich.

Wśród ludności siedlaczej absolutny prym wiódł ród Brząkałów, których żyło wówczas aż 7 rodzin. Liczniej reprezentowane były także nazwiska Fitkovszky, Sklarcsik i Marhewka po 3 rodziny oraz po 2 rodziny Strebenicsky, Csistony, Karvuony, Viater. Pomiędzy 1715 a 1772 rokiem do Orawki sprowadziły się rodziny o nazwisku: Direk, Gonska, Obertall, Ostrowsky, Bonbell, Damulcsik, Knapcsik, Victor, Fifak, Modlak, Koscselny, Bojar, Bistiak, Swecs, Machay, Sticsek, Pagacs, Jadristjak, Polacsek, Lamantyak,.

Nieliczną ludność zagrodniczą stanowiły wówczas rodziny Stefana Grobar i Józefa Strebeniczky. Ostatni też był zapewne spokrewniony z Michałem i Piotrem gospodarującymi na pełnowymiarowej powierzchni ziemi. Pośród dwudziestu poddanych parafii znajdowały się natomiast rodziny Jurcsak (ojca i syna wymienione osobno), Kviatkovszky, Tistyan, Dlugossik; Obertalya; Kvasnicza; Kadlubyak; Telesz; Zajesz; Hrobartsik; Cserveny; Velkovits; Kutsek; Kozlovsky; Kolkovits; Bistyak; Zcechurak; Kalnovits.

Dane pozyskane z najstarszych zachowanych ksiąg pochodzące z lat czterdziestych XIX wieku mogą odnosić się jednocześnie do dwóch pokoleń – zarówno dzieci jak i ich rodziców. Na ich podstawie możemy wnioskować o ciągłości rodów Brząkałów, Bolcsarów, Bomba, Czyszczoniów, Dziubków, Gonsków, Grobarczyków, Jurczaków, Kadłubków, Kavonych, Kilanowiczów, Kuchtów, Knapczyków, Kowalczyków, Fifańskich Kuczkowiczów, Machajów, Marchewków, Obertałów, Plutenyaków, Polaczków, Sztrecseniczkych, Wiaterów, Pasiów i Sticzków. Od 1772 roku pojawiły się także nazwiska Taisz, Virobjak, Szlachta, Rafacz, Krisstofi, Florek, Beleznay i Balek. Zapis o orawczańskim pochodzeniu znajduje się ponad to przy pojedynczych osobach o nazwiskach: Bałcyrzak, Drobnyak, Dworszczak, Guzik, Javruk, Modlak, Mucha, Odrobinyak, Pitely, Samolej, Szperlak, Sztuzeniczky, Zsivecz. Są to jednak nieliczne przypadki, co pozwala sądzić, iż ludzie Ci mogli być nowoprzybyłymi, którzy na stałe lub czasowo osiedli w Orawce.

BIBLIOGRAFIA
Kavuljak A., Historicky miestopis Oravy, Budapeszt 1955;
Semkowicz W., Materiały źródłowe do dziejów osadnictwa Górnej Orawy. Cz. I, Dokumenty, Kraków 1932;
Semkowicz W., Materiały źródłowe do dziejów Górnej Orawy, cz II. Listy i akta, Zakopane 1939;

MATERIAŁY ŹRÓDŁOWE
Urbarz Marii Teresy z 1772 roku dla Orawki (UMT)
Urbarz z 1715 roku dla Orawki (URB)

niedziela, 1 marca 2015

Organizacja przestrzenna i prawna wsi górnoorawskiej

Wszystkie osady na Górnej Orawie zakładano iure valachico, czyli na prawie wołoskim lub jego odmianie – prawie kopanieckim (Beňko 1985, s. 82). Ich podstawą była umowa zawierana pomiędzy sołtysem-zasadźcą a Zamkiem Orawskim. Niejednokrotnie regulowała ona już kwestie istniejącej osady, czego przykładem może być między innymi Jabłonka. Określano w niej przede wszystkim prawa i powinności poddanych, ich liczbę oraz ilość nadanej ziemi. Poszczególni osadnicy otrzymywali przydział jednego łanu, natomiast sołtysi dwóch, a w niektórych przypadkach nawet trzech, łanów ziemi (Jostowa 1982, s. 201).

Jak pokazuje urbarz z 1602 roku na każdą wieś nałożone były wielorakie podatki składające się zarówno z pieniądza jak i dani zwierzęcej i płodów rolnych. Termin ich składania był stały, wyznaczony świętami poszczególnych świętych. Podatek pieniężny od każdej z osad należało uiścić do dnia św. Jerzego (24 kwietnia). Wtedy także mijał termin zrealizowania obowiązku dostawy soli na Zamek lub zapłata jego ekwiwalentu pieniężnego. Najbardziej charakterystyczna dla prawa wołoskiego dań barania w wysokości co 20 owcy składana była na dzień świętego Jana (24 czerwca), dań łowiecką i rybacką oddawano natomiast na święto św. Michała (29 września). Płacono wówczas, podobnie jak i na Boże Narodzenie podatek od młyna, tartaku, krów i wołów. Ponad to we wrześniu uiszczano podatek od karczmy, a w grudniu obciążano kosztami zimowania klaczy zamkowych (Maslíková 2011, s. 74).

Oprócz opłacania podatków poddani zobowiązani byli także do robót na rzecz Zamku. Według regulacji z 1514 roku liczbę dni roboty pańszczyźnianej ustanowiono na jeden dzień w tygodniu. Faktycznie jednak miała on wymiar około 3–4 dni tygodniowo, niekiedy nawet więcej. Dokumenty mogące to jednak potwierdzić nie zachowały się (Maslíková 2011, s. 72). Oprócz ziemi pańskiej Orawianie obrabiali także ziemię nadaną im do użytku leżącą w granicach wsi.

Wsie miały regularny układ gruntów oparty na zasadzie łanów leśnych. Podstawową jednostką jego miary był łan. W użyciu funkcjonowały ich dwa rodzaje – większy, sięgający 45 morgów polskich – łan frankoński i mniejszy – łan chełmiński mierzący 30 morgów (Burszta 1958, s. 45, 54). Jak podaje Wanda Jostowa w przypadku Orawy stosowano najczęściej łan frankoński, w praktyce wymierzany jednak znacznie większy niż jego teoretyczne rozmiary, bo sięgające 23,907 – 27,52 hektara (Jostowa 1982, s. 201). Mimo, iż gospodarka wsi pierwotnie opierała się, przede wszystkim, na hodowli owiec, wsie te nie posiadały osobnych pastwisk gminnych. Przypuszcza się, że pierwotnie jako tereny wypasowe mogły służyć niewykarczowane lasy znajdujące się na łanach poszczególnych osadników. Dodatkowo także, każda z osad posiadała górskie polany z przeznaczeniem pod wypas (Jostowa 1972, s. 24).

Z podziałem osady korespondował rozkład zabudowań, które tworzyły typ wsi określany mianem łańcuchówki luźnej. Domy i budynki gospodarcze układały się na zarębkach ziemi biegnących poprzecznie do tzw. nawsia wyznaczonego z biegiem potoku. Zarębek wyznaczany był pomiędzy równoległymi granicami doliny lub – jak miało to miejsce na Orawie – ścianami lasu. To też odróżniało go od łanu biegnącego od nawsia w jedną stronę wsi. Stosowanie układu zarębnego ma znaczenie funkcjonalne, bowiem poszczególne stoki wsi były z reguły nierówno nasłonecznione, a taki podział sprawiał, że każdy z osadników otrzymywał podobną ilość gleb tej samej jakości (Burszta 1958, s. 63 - 64).

Z czasem w przestrzeni wsi pojawiły się tzw. półłanki (1/2 łanu) i ćwierćłanki (1/4 łanu). Powstawały wskutek podziału gospodarstwa wzdłuż, co też stopniowo przekładało się na zagęszczenie zabudowy. Najczęstszym powodem podziału ziemi były procesy spadkowe dzielące schedę po ojcu pomiędzy jego synów. Drugim sposobem powiększania się wsi był karczunek lasów na miejscu których wytyczano nowe łany lub półłanki (Burszta 1958, s. 71). Zaludniano także nawsie na którym osiadała najuboższa ludność – zagrodnicy i komornicy.

Bibliografia
Beňko J., Osídlenie severného Slovenska, Koszyce 1985;
Burszta J., Od osady słowiańskiej do wsi współczesnej: o tworzeniu się krajobrazu osadniczego ziem polskich i rozplanowań wsi, Wrocław 1958;
Jostowa W., Pasterstwo na Polskiej Orawie, Wrocław 1972;
Jostowa W., Z dziejów osadnictwa na polskiej Orawie, Wierchy 1982, nr 51, s. 200–214;
Maslíková L., Hospodárske pomery na Orave na základe urbárov z prvej polovice 17. Storočia, HISTORIA NOVA 2011, t. II, s. 68 – 85;


środa, 18 lutego 2015

Prawo małżeńskie obowiązujące naszych pradziadków

Wykładnią prawa stanowiącą o zawieraniu małżeństw, tak na Orawie jak i na całych Węgrzech, był kodeks cywilny Allgemeines Bürgerliches Gesetzbuch (w skrócie ABGB) uchwalony dnia 1 czerwca 1811. Dokument ten był wspólny dla wszystkich krajów dziedzicznych austriackiej dynastii Habsburgów. W zakresie stanowienia o małżeństwie obowiązywał aż do czasu uchwalenia w 1894 roku węgierskiego prawa małżeńskiego.

Zasadniczo według ABGB małżeństwa zawierane przez katolików miały charakter wyznaniowy, z ważnie zawarte uznawano zatem te zawarte przed duchownym, poprzedzone wcześniej odpowiednimi procedurami. Jednocześnie istniała także forma cywilna wejścia w związek małżeński, zarezerwowana jednak była głównie dla osób innych wyznań lub bezwyznaniowców. Węgierskie prawo z 1894 roku, wprowadziło znaczącą zmianę w tym zakresie – uznane za ważne mogło być tylko to małżeństwo zawarte przed urzędnikiem państwowym. Cywilny charakter małżeństwa obowiązywał do 1922 roku, kiedy uchwałą Rady Ministrów z dnia 14 września 1922 roku na teren Spisza i Orawy, podlegający wówczas węgierskiemu prawu w zakresie małżeństwa, rozciągnięto moc wcześniejszego prawa austriackiego, dopuszczając tym samym do możliwości zawarcia małżeństwa jedynie w formie religijnej (Allerhand 1926, s. 3). W ten sposób możliwe było wzięcie ślubu zarówno w sposób cywilny jak i wyznaniowy. Jednak obydwa te kodeksy nie były jednoznaczne i to co w jednym było zabronione w drugim bywało dopuszczalne, co stwarzało szereg możliwości manipulacji samą instytucją małżeństwa.

O małżeństwach traktował drugi rozdział ABGB. Mimo wyznaniowej formy samego ślubu małżeństwo pozostawało pod jurysdykcją władzy sądowniczej orzekającej w jego kwestiach. W myśl tej ustawy małżeństw nie mogły zawierać osoby małoletnie, niekiedy także pełnoletnie które „z jakichkolwiek przyczyny nie mogą same przez się zaciągać ważnie prawnego obowiązku” (ABGB r. 2, par. 48). Zdolność do małżeństwa mogą, za zgodą ojca, posiadać już dzieci powyżej 14 roku życia. Według prawa z 1894 roku ważny ślub mogą zawrzeć kobiety powyżej 16 i mężczyźni powyżej 18 roku życia (Allerhand 1926, s. 3). Wyznaniowy charakter małżeństw nie zezwalał także na śluby osób różnych religii. Zmianę w tej kwestii przyniosły dopiero ustawy węgierskie, w którym wyznanie pozostawało kwestią drugorzędną. Osobne regulacje, określone ustawami wojskowymi, dotyczyły żołnierzy i wojskowych, którzy do zawarcia ślubu potrzebowali także pisemnego pozwolenia od dowódcy lub przełożonego swojej jednostki militarnej (ABGB r. 2, par. 54).

Warunkiem ważności małżeństwa w świetle prawa były zapowiedzi ogłaszane przez księdza przez trzy kolejne niedziele lub święta w parafiach odpowiednich przyszłym małżonkom. W niektórych, uzasadnionych i potwierdzonych przez sąd przypadkach, wymagana była tylko jedna zapowiedź (ABGB r. 2, par. 54). Gdy któryś z przyszłych małżonków mieszkał w parafii, w której miał odbyć się ślub krócej niż 6 tygodni zapowiedzi musiały zostać odczytane także w miejscowości, w której ostatnio przebywał co najmniej ten okres czasu. Nie musiała być to więc jego rodzinna parafia (ABGB r. 2, par. 74). Według prawa austriackiego tak wygłoszone zapowiedzi były ważne przez 6 miesięcy – w przypadku nie zawarcia ślubu w tym czasie należało je ponowić. Według litery prawa węgierskiego ślub cywilny także wymagały wcześniejszych zapowiedzi. Te ważne były jednak aż przez rok (Allerhand 1926, s. 9).

Według ABAG aby ślub katolików był ważny musiał być zawierany w obecności co najmniej dwóch świadków przed księdzem katolickim (także w przypadku ślubu osób różnych wyznań w obrębie chrześcijaństwa) w parafii właściwej dla jednego z przyszłych małżonków. Odstępstwo w kwestii parafii, w której miał się odbyć ślub mogło mieć miejsce, gdy proboszcz wydał stosowne upoważnienie dla innego duchownego przed którym małżeństwo miało zostać zawarte. Ważnie zawarte małżeństwo w prawie austriackim musiało zostać także odnotowane w księgach ślubów. Zapis ten ściśle określał paragraf 80, według którego musiano zawrzeć imię i nazwisko, wiek, zamieszkanie, stan cywilny z uwzględnieniem wcześniejszych małżeństw, imiona i nazwiska świadków; dzień ślubu; nazwisko duchownego oraz dokumenty, na podstawie których ewentualne przeszkody małżeńskie zostały usunięte (ABGB r. 2, par. 80). Według prawa austriackiego żona zawsze przyjmowała nazwisko poślubionego sobie mężczyzny (ABGB    r. 2, par. 92).

W przypadku zawierania powtórnego małżeństwa mężczyzna nie podlegał żadnych obostrzeniom czasowym od śmierci poprzedniej żony. Powtórne małżeństwo kobiety było natomiast możliwe dopiero po upływie około 6 miesięcy od dnia śmierci poprzedniego męża lub po porodzie jeśli ta była wówczas w ciąży, także według prawodawstwa węgierskiego (Allerhand 1926, s. 3; ABGB r. 2, par. 138). Okres ten miał potwierdzić ślubne pochodzenie ewentualnego dziecka poczętego jeszcze w okresie małżeństwa.

Materiały źródłowe i bibliografia
Allgemeines Bürgerliches Gesetzbuch z 1.06.1811
Allerhand M., Prawo małżeńskie obowiązujące na Spiszu i Orawie, Lwów 1926

niedziela, 8 lutego 2015

Moralność wsi górnoorawskiej w drugiej połowie XIX wieku w oparciu o księgi metrykalne parafii w Orawce

Księgi metrykalne mogą dostarczyć także informacji na temat moralnością ludności wiejskiej w sferze obyczajowości seksualnej. Materiał ten jest jednak szczątkowy, umożliwia bowiem wgląd jedynie do tych przypadków, w których „doszło do skutku”. Mimo to, ze względu na dużą powtarzalność pojedynczych przypadków, możemy sygnalizować szersze zjawisko, zwłaszcza przy założeniu, że nie każdy stosunek pozamałżeński zakończył się ciążą, a ta narodzinami dziecka.

Tradycyjny model wartości moralnych ludności wiejskiej odbiegał od tego przyjętego przez Kościół. Przewartościowanie inicjowane przez religię i szeroko zakrojone działania duszpasterskie miały ogromny wpływ na przemianę obyczajowości, także seksualnej, zwłaszcza od XVI wieku. Największe zmiany w tym względzie zaszły jednak na przełomie XVIII i XIX wieku, w okresie wielkich przemian gospodarczych i politycznych (Wiślicz 2004, s. 43).

Orawa nie odbiegała znacznie od modelu tradycyjnego systemu wartości na wsi. Tak jak w innych regionach, istniała tutaj dopuszczalna swoboda pewnych zachowań seksualnych, których nie zdołała wyplenić nauka Kościoła. Społeczne przyzwolenie, zwłaszcza na przestrzeni dwóch pierwszych dekad drugiej połowy XIX wieku, miały akty seksu pozamałżeńskiego osób stanu wolnego. Może wskazywać na to wysoki odsetek narodzin dzieci nieślubnych. Odpowiednio w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych wynosił on 11,43% i 6,78%. Na przestrzeni kolejnych dekad był już stały i oscylował w granicy 4,7- 5,2% w stosunku do ogółu urodzeń żywych i martwych.

Tak wysokie liczby, zwłaszcza w tym wcześniejszym okresie, mogły wynikać z kilku czynników. Warto bowiem zauważyć, że okresowo liczba pozamałżeńskich urodzeń wzrastała, osiągając nawet ponad 30% wszystkich urodzeń w ciągu roku. Niewykluczone, że istotną rolę odegrały tu inne czynniki niż tylko kwestia przyzwolenia. W 1861 roku w parafii aż pięcioro dzieci z 16 ochrzczonych pochodziło z nieprawego łoża. Tak wysoki procent nasuwa myśl, że mogło być to wynikiem jakiejś nadzwyczajnej sytuacji związanej z pojawieniem się we wsi wojsk albo innych przemieszczających się fal ludności. Jednak z powodu braku ogólnego skoku urodzeń i jakichkolwiek wzmianek w dokumentach historycznych należy to wykluczyć. Najprawdopodobniej były to bowiem ciąże wynikające z dobrowolnego oddania się mężczyznom, zwłaszcza, że dotyczyło to jedynie kobiet niezamężnych, najczęściej córek miejscowych gospodarzy oraz służby.

W latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych rodziło się w Orawce do 3 – 4 nieślubnych dzieci rocznie. Oczywiście zdarzały się lata, kiedy nie ochrzczono ani jednego, co też nie oznacza, że się nie rodziły się wcale, bowiem regularną rejestrację wszystkich narodzin martwych zaczęto stosować dopiero w późnych latach sześćdziesiątych. W kolejnych dekadach liczba ta spadła do maksymalnie 3 przy zdecydowanie wyższym wskaźniku urodzeń powodując obniżenie się odsetka narodzin nieślubnych, co też wynikało zapewne z przemian obyczajowości i surowszej oceny seksu przedmałżeńskiego jako grzechu.

Stosunki przedmałżeńskie kobiet wolnych były względnie akceptowalne do czasu poczęcia dziecka. Musiało to wynikać z pewnego doświadczenia społecznego, w którym ciąża doprowadzała do ślubu z kochankiem albo była ogólnie akceptowalna. Pierwsze z nich wydawałoby się najpowszechniejszym rozwiązaniem kwestii nieślubnego dziecka. Jak jednak pokazuje dogłębna analiza danych jedynie 11 par, które się pobrało i ochrzciło pierwsze dziecko w Orawce w ciągu drugiego półwiecza, weszło w związek małżeński wówczas, gdy kobieta była w ciąży. Nie znaczy to jednak, że małżeństwa z powodu ciąży nie były zawierane częściej, zwłaszcza, że na 275 zawartych w Orawce pomiędzy 1851 – 1901, tylko 178 par ochrzciło tam swoje pierwsze dziecko. Należy wziąć także poprawkę na sytuacje, w których problematyczna społecznie ciąża nie została donoszona. Nie ma więc możliwości dokładnego zbadania tego zjawiska, można jedynie sygnalizować jego istnienie. Niektóre z panien nie poślubiały najprawdopodobniej ojca swojego dziecka. W Orawce był co najmniej jeden taki przypadek. Trzydziestoletnia panna poślubiła wówczas siedemdziesięcioletniego wdowca i cztery miesiące później urodziła dziecko, które według prawa należało do niego. To też może wskazywać na to, iż posiadanie nieślubnego dziecka wiązało się z pewnymi konsekwencjami, których starano się uniknąć. Z drugiej jednak strony można zauważyć, że nie było ono czynnikiem uniemożliwiającym zamążpójście i skazującym niezamężną ciężarną czy matkę na głęboki społeczny ostracyzm.

Urodzenie nieślubnego dziecka niewątpliwie wiązało się z poniesieniem przez kobietę określonych konsekwencji, nie były one jednak bardzo drastyczne. Na ogół cierpiała jej opinia na rynku matrymonialnym – tylko niektóre panny z dzieckiem wychodziły za mąż w obrębie wsi, inne w ogóle albo poza nią. Mogą zobrazować to liczby – w drugiej połowie XIX wieku z sześćdziesięciu czterech kobiet, które w Orawce urodziły jedno albo kilka nieślubnych dzieci dwadzieścia jeden wzięło ślub w parafii.

Nieco inaczej wyglądała sytuacja wdów, które posiadając już dzieci, cieszyły się większą swobodę seksualną. Aż sześć z dwunastu owdowiałych kobiet, które zaszły w ciążę, wyszło za mąż powtórnie po urodzeniu dziecka. To też poświadczać może, iż nie było ono traktowane jako balast i nie utrudniało ponownego zamążpójścia.

Na podstawie ksiąg metrykalnych trudno stwierdzić czy, i ewentualnie jakie, społeczne konsekwencje ponosił mężczyzna w przypadku ciąży kochanki. Jedyną jaką można dostrzec, było wymuszenie małżeństwa, co być może dokonywało się pod naciskiem społeczności albo rodziców którejś ze stron. W przypadku, gdy z jakiejkolwiek przyczyny nie doszło do ślubu, nie sposób ocenić, z jakimi konsekwencjami wiązało się dla mężczyzny posiadanie nieślubnego potomka. Musiały być one nikłe, co też może potwierdzać choćby brak zapisu nazwiska domniemanego ojca w Księgach Chrztu.

Społeczność wiejska na Orawie nie naznaczała nieślubnego dziecka w żaden sposób. Nie stosowano technik opisywanych szeroko przez Jana Bystronia, polegających na nadawaniu dzieciom nieślubnym na chrzcie imion powszechnie we wsi nieużywanych, co miało to na celu trwałe napiętnowanie takiego dziecka i wyrzucenie go wraz z matką na margines społeczny (Bystroń 1938, s. 46 – 47). W Orawce i innych orawskich miejscowościach dziecko otrzymywało imię niczym się nie wyróżniające spośród rówieśników, a jeśli działo się inaczej to na życzenie rodziców. Ewentualny niższy status społeczny wynikał za sytuacji majątkowej rodziny, która w tym przypadku nie ograniczała się wyłącznie do matki, a obejmowała całe gospodarstwo domowe stanowiące najczęściej jej dom rodzinny. To też powodowało, że dzieci urodzone poza małżeństwem wciąż miały duże szanse na dobry ożenek.

Analizując kwestie nieślubnych dzieci wyłania się nieco bardziej złożony problem moralności wiejskiej i jej determinantów. Pomijając przypadki, w których kobieta z dzieckiem wyszła za mąż, można zauważyć pewne prawidłowości i powtarzające się schematy. Wyraźnie odcinają się dwie grupy niezamężnych matek – służące i kobiety, które same pochodziły z nieprawego łoża. Można więc próbować domniemać za Tomaszem Wiśliczem, że „problem nieślubnych dzieci dotyczył przede wszystkim hipotetycznej grupy kobiet wiejskich, dla których było to doświadczenie przekazywane z pokolenia na pokolenie. Byłyby to osoby z nizin społecznych, pozbawione szans na poprawę swojego statusu. Panieńskie dziecko nie wpływało znacząco na ich miejsce w hierarchii społecznej, bo trudno było w niej spaść jeszcze niżej, zaś dobre zamążpójście i tak było niemożliwe.” (Wiślicz 2004, s.48). W perspektywie wsi orawskiej właśnie te dwa typy kobiet mogły należeć do tej grupy ludności. Tutaj jednak nie tyle hierarchia, co sytuacja majątkowa miała największy wpływ na jej wykształcenie się. Dbanie o opinię miało drugorzędne znaczenie z powodu niedostatku materialnego, który i tak uniemożliwiałby korzystny układ małżeński.

Z powodu braku danych odnośnie liczby kobiet służących w Orawce trudno dokładnie ocenić, ile z nich urodziło tam nieślubne dzieci. Musiało ich być całkiem dużo, skoro w ciągu lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych urodziły one odpowiednio 35 i 37,5% nieślubnych dzieci ochrzczonych w Orawce w ogóle. Wskaźnik ten w kolejnych trzech dekadach traci znaczenie ze względu na zanik wzmianek o tej grupie ludności w księgach metrykalnych. W hierarchii wsi musiały zajmować poślednie miejsce jako, że znajdowały się na obcym terenie i nie posiadały własnego majątku. Nie mogły liczyć także na wsparcie rodziny. To były zapewne główne powody, dla których pozwalały sobie na większą swobodę seksualną.

Pośród grupy niezamężnych matek, można zauważyć, że nieślubne pochodzenie przeniosły na swoje dzieci kobiety, które również należały do uboższej ludności wsi. W takim przypadku przy chrzcie zapisywano zawsze także pozamałżeńskie urodzenie matki. Można spotkać także przypadki, kiedy to kobiety w obrębie jednego pokolenia rodziły nieślubne dzieci. Tutaj jednak nie można generalizować, bo jeśli była taka możliwość to obie siostry z sukcesem zostawały wydawane za mąż. To też tylko potwierdza, że posiadanie nieślubnego dziecka było rzeczą drugorzędną wobec czynników ekonomicznych.

Trudno stwierdzić na podstawie ksiąg metrykalnych, jak ludność Orawki oceniał pozasakramentalne związki osób pozostających w trwającym małżeństwie. Bowiem każde dziecko urodzone w małżeństwie i do 6 miesięcy po jego ustaniu, nawet to poczęte w wypadku zdrady, według litery prawa należało do prawowitego ślubnego małżonka. W Orawce pojawił się jeden wyjątek od tej reguły. W 1856 roku pewna kobieta wciąż pozostając żoną swojego męża urodziła nieślubne dziecko. Mężczyzna ten jednak dopiero od 7 lat nie dawał znaków życia, więc nie zastosowano prawnego obostrzenia umożliwiającego uznanie go za zmarłego.

Mimo szczątkowych danych możemy dostrzec, iż na Orawie – zwłaszcza przez pierwsze dwie dekady drugiej połowy XIX wieku panowało swoiste przyzwolenie na związki seksualne osób nie pozostających w związkach małżeńskich. Co też poświadczały doświadczenia społeczne, w których ewentualna ciąża albo dziecko panieńskie nie przeszkadzały w zamążpójściu. Brak możliwości poprawy losu, który mógł być motywem swobodnego prowadzenia się, wynikał częściej z perspektywy położenia materialnego, a nie szeroko rozumianego upadku moralnego.
 
Artykuł jest częścią pracy magisterskiej pod tytułem Kulturowy obraz wsi górnoorawskiej w drugiej połowie XIX wieku. Próba rekonstrukcji w oparciu o księgi metrykalne parafii w Orawce mojego autorstwa.
 
Bibliografia:
Bystroń J., Księga imion w Polsce używanych, Warszawa 1938;
Wiślicz T., Z zagadnień obyczajowości seksualnej chłopów w Polsce XVI-XVIII wieku. Przyzwolenie i penalizacja, LUD 2004, t. 88, s. 41 – 63.

czwartek, 29 stycznia 2015

Czy istnieje współczesna kultura ludowa? Garść rozważań.

Termin „współczesna kultura ludowa” to oksymoron. Podstawowym jego założeniem jest bowiem istnienie ludności wiejskiej definiowalnej przez słowo „lud”, „ludowa” w kontekście tradycyjnej kultury chłopskiej. Ona też, rządząca się pewnymi prawidłowościami, wskazuje na pewien proces transmisji społecznej dokonującej się w sposób selektywny na przestrzeni pokoleń. Dlatego też kultura ta, także w jej materialnych przejawach, była tworem żywym, ewoluującym, powstającym w toku naturalnych procesów. Jednak szerokie zmiany jakie przyniosła druga połowa XX wieku sprawiły, że obraz tradycyjnej wsi zaczął się zmieniać, ludność, a raczej ludowość, chłopska niemal całkowicie zanikła, a wraz z nią tradycyjny wymiar kultury ludowej jako takiej.

To też sprawia, że niemal wszystkie zjawiska o charakterze ludowym odnoszą się do swoistej postludowości. Obecnie można bowiem mówić o funkcjonowaniu ludowości jako zestawu ukonstytuowanych motywów przetrwałych z dawnych czasów. Ich funkcjonowanie w kulturze zmieniało się. Same miały początek w rytmie naturalnych procesów, obecnie natomiast same konstruują pewne procesy w kulturze. Nie znaczy to jednak, że zjawiska te są całkowicie niezależne, jedno bowiem wyrasta z drugiego. Jak bowiem pisze Antoni Kroh: „Sztuka dawna i współczesna to dwa zasadniczo odmienne zjawiska. Nie jest prawdą, że współczesna kultura góralska jest reliktem dawnych czasów [...] nie jest też prawda, że stanowi ona bezpośrednią kontynuację tradycyjnej sztuki chłopskiej. […] Ta nowa sztuka, nazwijmy ją neoludowa, nie pojawia się jako przeciwieństwo ludowej, lecz jej pozorna kontynuacja.” (Kroh 1999, s. 123 – 124).

Doskonałym przykładem tak rozumianych współczesnych zjawisk o charakterze ludowym jest sukienka z motywami kwiatów góralskich, gdzie zarówno motyw jak i krój sukienki są wtórne. Zwłaszcza jej fason jest powtarzalny, gdyż jest wynikiem sztucznie zainicjowanej mody, a nie praktyczną formą wynikającą z selektywnych przekształceń naturalnych. Motyw jest więc tutaj, tym co nadaje strojowi ludowy charakter.

Dlatego też termin „współczesna kultura ludowa” należałoby zastąpić terminem, który nie pojawiałby się kontekście istnienia ludu jako takiego, a jedynie funkcjonowania motywów ludowych jako czegoś już ukonstytuowanego. Współczesne aranżacje wykorzystują bowiem ludowość w formie, a nie treści. Zatarły się pierwotne znaczenia sztuki i kultury ludowej, nie można więc mówić o ich istnieniu sensu stricto.

BIBLIOGRAFIA
Kroh A., Sklep potrzeb kulturalnych, Warszawa 1999, s. 123 - 124